czwartek, 30 kwietnia 2015

Uchiha w liczbie mnogiej






 Kimkolwiek jesteś, mężczyzną czy kobietą,
 osobą silną czy słabą, zdrową czy chorą... 
Wszystkie te rzeczy liczą się mniej niż to, 
co masz w sercu. Jeśli masz duszę wojownika,
 jesteś wojownikiem. Te inne rzeczy to szkło,
 które otacza lampę, a ty jesteś światłem w środku.
 Właśnie w to wierzę. więcej

~Cassandra Clare – Mechaniczny anioł










Ja pierdole…

Kurwa mać…

Co się gapisz kretynie?-

Wyzywam w myślach przystojnego biznesmena. W myślach klnę jak szewc i mieszam go z błotem za wszystkie akcje włącznie z tą w windzie.
A kraina poza moimi myślami wygląda tak: 
stoję sztywna i przybrałam uśmiech o treści ,,pokój i miłość na świecie”. Za te uśmiechy mogła bym znów dostawać nagrody miss, ale wiem, że już nigdy nie wezmę w czymś takim udziału.
-Może zatańczymy- pyta Oli a ja od razu doskakuje do niego mówiąc piskliwe
-jasne
Poszliśmy na parkiet i delikatnie bujamy się w naszym wolnym tańcu.
-Co się dzieje Sakura?- Pyta mnie mój najlepszy i jedyny przyjaciel
-Co cię martwi?
-Och Oli nic jestem po prostu zmęczona. Wiesz praca i te inne.

Kończymy serie tańców i idziemy się napić. Szybko odnajduje mnie mój szef i odchodzę od Oliego z niezadowoloną miną. Wszyscy patrzą na mnie i mojego szefa. Nie wiem o co za bardzo chodzi. Zachowuje profesjonalną minę.
Rozmawiamy z różnymi ludźmi. Leon bez przerwy mnie komuś przedstawia. W pewnej chwili czuje jak przesuwa mi rękę z wgłębienia w plecach na biodro i przyciąga mnie do siebie. Czuje się nieswojo, ale nic nie mówię. W pewnej chwili muszę iść do łazienki. Cały czas chodzę z Leonem z szampanem w ręku i popijam go z nerwów, bo czuje na sobie wzrok śledzących mnie czarnych tęczówek. Alkohol pozwala mi się trochę odprężyć. Jednak natura nie bzdura. Przepraszam mojego szefa i gości po czym odchodzę od nich w poszukiwaniu toalety.  Przystaje gwałtownie, gdy obok w korytarzu słyszę ciche sapanie.

Boże.

Odchodzę, aby mnie nie nakryli na podsłuchiwaniu, a w tedy słyszę mlaskanie i ten głos:
-Słodki Jezu- po plecach przechodzi mnie dreszcz odrazy do tego mężczyzny. Od razu rozpoznałam ten głos. Zabawia się w ciemnym korytarzu z jakąś panienką. Postanawiam już nie zwracać uwagi czy ktoś mnie słyszy czy nie. Idę z uniesioną wysoką głową, a stukot moich szpilek niesie się echem po pustych korytarzach tuż przy Sali głównej.
Odnajduję wreszcie toaletę. Zamykam się w kabinie i oddycham załatwiając swoje potrzeby.

Uspokój się Sakura. 
Dobrze wiedziałaś, że to świnia.
Wychodzę i powoli myję ręce.
Delikatnie poprawiam makijaż i cmokam ustami do lustra. W torebce dzwoni mój telefon otwieram drzwi łazienki plecami, a nos chowam w torebce w celu jak najszybszego go odnalezienia.
No co jest! taka mała torebka z taką próżnią.
Myślę gorączkowo poszukując telefonu. Z głośnym okrzykiem zadowolenia wyjmuje mój telefon z torebki, a w tej samej chwili mój nos uderza o coś twardego

-Co do kur…- wszystko z moich rąk wypada na ziemię, a ja unoszę głowę.
Napotkałam wzrok czarnych tęczówek tuż przed sobą. Głośno wciągnęłam powietrze do ust. To są chyba jakieś jaja.
Świat sobie ze mnie drwi.

-Witam panno Haruno. Miło mi w końcu panią poznać. Wiele o pani słyszałem.
-A ja o panu nie wiem nic.- może nie powinnam być taka wredna. 
Mężczyzna złapał się teatralnie za serce robiąc przy tym głupkowatą minę. Mimowolnie uśmiechnęłam się na ten gest. Był czarujący i to bardzo. Włosy spięte w kucyka. Parę pasemek okalało jego twarz. Przymrużone czarne tęczówki przypatrywały mi się z narzucaniem. Byłam ciekawa co krąży w tej główce z kruczo-czarnymi włosami.
Ubrany w czarną koszulę, a na szyi wisiał luźno zawieszony krawat. Przygryzłam wargę na ten widok. Wyglądam naprawdę subtelnie. Był wysoki, umięśniony, ale nie z przesadą. Szerokie ramiona, wąskie biodra, umięśniona klata i nogi pewnie taż, a brzuch ciekawe jak tam brzuch. Pewnie można by było pranie robić, o tak Sakura ślinisz się idiotko.- mówiła moja podświadomość. Od razu się otrząsnęłam. Kącik ust mojego towarzysza lekko drgnął. Przez to poczułam się jeszcze bardziej zażenowana. Westchnęłam i chciałam przejść obok mężczyzny, ale mi na to nie pozwolił zagradzając mi drogę.
-Nie tak szybko panno Haruno, etykieta nakazuję, abym się przedstawił, a potem zaprosił panią do wolnego tańca, przy którym możemy porozmawiać.- kończąc przemowę o etykiecie, którą bardzo dobrze, może aż za dobrze znałam- uśmiechnął się lekko.
A ja w tedy poczułam się jak by pierdolnął we mnie tir. Czemu wcześniej tego nie zauważyłam. Przecież to, aż tak oczywiste.
Ten facet jest kropla w krople podobny do Uchihy.
Mimowolnie jęknęłam zrezygnowana.
Czarno-włosy nie przejmował się moją reakcją. Wyciągnął do mnie rękę i przedstawił się:
-Jestem Itachi Uchiha.
Na dźwięk tego nazwiska znów mimowolnie jęknęłam przestępując z nogi na nogę.
Ile tych Uchihów jest. Jak sobie pomyślę, że co chwila miałby mnie zaczepiać inny to aż…
Jezu znów jęknęłam. Zaraz koleś sobie coś o mnie pomyśli. Albo napalona, albo choruję na jakąś niezdiagnozowaną jeszcze jak do tej pory chorobę.
Wyciągnęłam rękę i podała mu. Rękę miał twardą i ciepłą. Miło szorowała swoją twardą powierzchnią moją miękką dłoń.
-Sakura Haruno- przedstawiłam się.
-Więc panno Haruno teraz został nam jeszcze taniec. Nie przeszkadzajmy mojemu braciszkowi, który zabawia się z jakąś tanią panienką. Zapraszam za mną.- zmarszczyłam brwi.
Itachi chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą. Był wysoki, taki wysoki. Nawet na szpilkach sięgałam mu ledwie do szyi, a bez butów? Nawet nie chciałam myśleć. Ciągnął mnie za sobą po tych wszystkich ciemnych korytarzach, aż wyszliśmy na salę. Poprowadził mnie na parkiet. Odwrócił się ujmując delikatnie mnie w pasie, a drugą rękę chwytając w szorstki uścisk. Swoją drugą rękę ułożyłam mu delikatnie na twardym bicepsie. Opanowałam pragnienie ściśnięcia go i sprawdzenia jaki jest twardy. Po prostu dałam się poprowadzić w tańcu.
-Jest pani urodzoną tancerką.- Nie chciałam spojrzeć na jego twarz patrzyłam, albo na jego klatę, albo ponad jego ramieniem na gości tańczących niedaleko nas. I w tedy napotkałam wzrok matki.    Uśmiechała się szeroko wielce zachwycona moim partnerem. Itachi czując, że się gapie tylko w jedno miejsce odwrócił się i też tam spojrzał. Matka od razu zamarła i odwróciła wzrok. Widząc jego pytający wzrok odpowiedziałam z sarkazmem
-Mamusia.
-Aaaahhaaa- przeciągnął wyraz dając mi tym znać, że rozumie. Posłałam mu lekki uśmiech.
-Czym się zajmujesz Itachi?- zapytałam, aby zacząć rozmowę.
-Bardzo wieloma rzeczami, różnego typu biznesy, transakcje.- Transakcje- myślałam. Itachi nie wygląda na gangstera, ale może nie takiego typu miał na myśli transakcje .
-a ja- zaczęłam
-jesteś świeżo po Harvardzie z dyplomami z politechniki i informatyki, miss, pierwsze swoje technologie wydałaś już na rynku, laureatka parunastu konkursów naukowych, najlepsza możliwa średnia ocen z  Harvardu, o dziewczyno jesteś dobra, a pracujesz u Leona.- patrzyłam na niego z rozdziawionymi ustami. Czy wszyscy tu wiedzą o moich osiągnięciach.
-Skąd to wiesz?- zapytałam
-A z twoich akt które znalazłem w firmie mojego brata- to teraz to już naprawdę nie wiedziałam co powiedzieć. Jakiś jego brat miał w swojej firmie moje osobiste akta, a on o tym mówi jak by nigdy nic. Przecież, to jest karalne, za to można iść siedzieć.
Co się kurwa z tymi ludźmi dzieje.
Poczułam się teraz mała, nic nie warta, bez zagadek, bez wzbudzania swoją osobą czyjejś ciekawości.
Jak wzbudzać w kimś ciekawość swoją osobą, jak pewnie każdy tu obecny zna mój życiorys. Twarz Itachiego nagle przybrała kpiący wyraz twarzy, a ja poczułam szarpnięcie do tyłu i wylądowałam pod ramieniem innego mężczyzny. Serce przyśpieszyło rytm, ręce się pociły. Mój oddech przyśpieszył. Bardzo dobrze wiedziałam kto powoduje u mnie takie reakcje.

-Szybciej, postaraj się, weź go głębiej.- Odchyliłem głowę do tyłu i próbowałem się skupić na ustach zaciskających się na moim członku, ale kurwa nie mogłem. Wciąż miałem przed sobą twarz ślicznej Sakurci.
A gdyby tak? –pomyślałem sobie i zamiast klęczącej blondynki wyobraziłem sobie, że ściskam w dłoniach różowe pasemka włosów.
Uff od razu lepiej.
Kurwa kogo ja chce oszukać, wcale nie jest lepiej.
Chwyciłem blondynkę za ramiona i uniosłem ją do góry. Wypuściła mojego członka z ust z głośnym mlasknięciem.
Może jak nie będę widział jej twarzy poczuję się lepiej.
Jednym ruchem odwróciłem ją do siebie tyłem i ręką naciskającą na jej plecy nakazałem się pochylić. Uniosłem jej suknie do góry odsłaniając gładkie pośladki. Szybko zaciągnąłem na mojego przyjaciela prezerwatywę i jednym ruchem wszedłem w nią od tyłu. Jęknęliśmy razem.  
Tak teraz dużo lepiej.
-Słodki Jezu- wyjęczałem.
Usłyszeliśmy głośne stukanie szpilek o podłogę. Na pewno nas zobaczy, ale nie mogę przerwać jestem już blisko.
Najwyżej zapytamy się czy nie chce się przyłączyć. Ino też olała zbliżającą się do nas osobę. To dało mi trochę adrenaliny do żył i wreszcie doszedłem, zaraz po mnie jęknęła Ino.
Po seksie ogarnęliśmy się i jak by nigdy nic wróciliśmy na salę. Pociągnąłem Ino za sobą do stołu z przekąskami odnajdując to czego szukałem.
Burbon.
Nalałem sobie trochę do krystalicznej szklanki i odwróciłem się z zamiarem odszukania wzrokiem mojej małej słodkiej dziewczynki, którą zamierzam w najbliższym czasie przelecieć. Mi się  żadna nie oprze i ja nie odpuszczę zdobyczy, która mi się spodobała. Znudziła już mi się Ino i czas poszukać sobie nowej panny która będzie na moje usługi i tak się stało, że upatrzyłem sobie młodą Haruno, odtrącając tym samym inne kobiety ustawione do mnie w kolejce. 
Dobra namierzyłem jej pedalskiego kumpla. Gdzieś niedaleko, całkiem blisko musi być…

Boże tylko nie to!

Zamarłem widząc z kim tańczy. Zagapiłem się na jej zgrabny tyłek gdy do niej szedłem, a potem spojrzałem na swoje ręce, które, aż mnie świerzbiły żeby ścisnąć w nich ten malutki zgrabny tyłeczek. Szybko otrząsnąłem się z tych myśli powracając wzrokiem na twarz mojego podłego brata. 
Uśmiechnął się przebiegle. Nie mógł się oprzeć no oczywiście. Zawsze chce tego samego co ja. Chwyciłem ją za rękę którą trzymałą na jego ramieniu i pociągnąłem ku sobie. Wpadła jak piłka w moje ramiona, a ja od razu je na niej zacieśniłem.
-Itachi- warknąłem
-Sasuke- odwarknął równie groźnie.
Mierzyliśmy się przez chwilę groźnymi spojrzeniami po czym chwyciłem Sakurę za rękę i szarpnąłem nią delikatnie zmuszając, aby szła za mną. Itachi widząc to złapał za jej drugą rękę i również pociągnął do ciebie. Biedna dziewczyna mało co się nie rozerwała. Syknęła cicho i patrzyła na nas zdezorientowanym wzrokiem. Szybko wyszarpała swoje ręce z naszych uścisków i wysyczała
-Nie róbcie scen- po czym odwróciła się i odeszła prosto w łapy Oliego. Co ja bym dał, żeby być jej tak blisko jak on. Ja bym korzystał z tego ile mogę. Mając ją w swoim domu tylko dla siebie.
O Boże
Poczułem jak mój mały przyjaciel drgnął na tę myśl w moich spodniach.
Itachi widać było myśli o tym samym. Skinąłem na niego  głową, aby poszedł za mnie w róg Sali, tam gdzie nikt nie zwróci na nas uwagi.
-Itachi ona jest moja odpierdol się słyszysz moja- wysyczałem mu w twarz.
-O ile wiem jesteś tu z kimś, a Sakura widziała was w korytarzu, żebyś widział jak się zarumieniła, ona jest urocza. – dokończył.
Moim ciałem wstrząsnął szok.
O kurwa
Widziała
Tylko nie ona. 
To szanse na zdobycie przyzwoitki chyba mam już za sobą, ale kurwa nieb mogę jej odpuścić. Jeszcze żadna mi się nie oparła. Wszystkie na mnie lecą, czuję, że jest dla mnie niezłym wyzwaniem, a taka panna przy boku to jest coś, choćby na kilka tygodni.
Nie bawię się w miłość. Moje związki polegają na przyjemności.
Ona daje mi przyjemność, a ja za to pokaże się z nią w paru miejscach przez co ma szanse zyskać sławę i pieniądze na przykład jako modelka, albo aktorka.
Robię co chce i kiedy chce.
Itachi jest taki sam. Jest poważnym zagrożeniem.
-Może ty jesteś sam? – prychnąłem.
Odszukałem wzrokiem odpowiedniej dziewczyny i jej pomachałem. Odmachała mi skrępowana patrząc na Itachiego. Uśmiechnąłem się do niego z tryumfem wymalowanym na twarzy gdy on nagle zgasł. Podchodziła do nas Sakura. Ustała do mnie tyłem całkowicie mnie olewając, przodem do mojego brata, co wywołało u niego szeroki uśmiech, niemal od ucha do ucha. Prychnąłem cicho urażony tą zniewagą.
-Itachi chciałam ci podziękować za taniec, nie miałam wcześniej okazji z pewnego powodu- przerwała na chwilę odwracając do mnie lekko głowę, sygnalizując tym, że ja byłem tym powodem.
-A, że już się zbieramy chciała bym, też się z tobą pożegnać. – Wyciągnęła rękę na pożegnanie, a Itachi ją ujął w swoją.
-Dziękuje, za taniec rozmowę i dobranoc Itachi- powiedział dźwięcznym głosem, od którego zmiękły mi nogi. Miałem ochotę przygnieść ją swoim ciałem jak w tedy w windzie. Westchnąłem zrezygnowany patrząc jak Itachi przysuwa swoją twarz do jej ręki i całuje ją patrząc jej w oczy. Wściekły miałem ochotę tupnąć nogą. Posłała mu taki uśmiech, że aż zmiękły mi kolana.
Czemu do mnie się tak nie uśmiecha. Czułem zazdrość 
Zamiast tracić czas z Ino mogłem łazić za nią jak Itachi i to może teraz ja bym jej posyłał uśmiechy zachęty.
Przewróciłem oczami i mając tego dość chwyciłem dziewczynę za łokieć i pociągnąłem za sobą.   
-Chodź Sakura odprowadzę cię.
Zmierzałem z nią do wyjścia. Przyjąłem z ulgą fakt, że mój brat nie burczał jęków sprzeciwu, a Sakura szła posłusznie, rzucając mi od czasu do czasu mordercze spojrzenia.
Musiała być świetna w łóżku.
Zadowolony chwilą spokoju nie zauważyłem kto idzie w naszym kierunku i zakląłem siarczyście. To nie był jeden z najlepszych moich dni.
-Sasuke skarbie dawno się nie widzieliśmy, co tam u mojego byłem fenomenalnego kochanka?- zapytała słodkim głosem.
Posłałem jej uśmiech za to że nazwała mnie fenomenalnym kochankiem, a po kolejnych jej słowach miałem ochotę strzelić najpierw jej, a potem sobie w głowę.
-O następna zdobycz, a co z Nataszą, a nie twoja ostatnia to była Neko, nie kurde co ja gadam po Neko była przecież jeszcze ze trzy, albo cztery, a potem dopiero Ino. Szacun w ciągu pół roku.-
Poległem, widziałem to w wyrazie twarzy Sakury.
Wiedziałem, że teraz już nie pójdzie łatwo. Kobiety nienawidzą słuchać o swoich poprzednikach.
-Mishi to nie najlepsza pora  chwilowo jestem zajęty. Spotkamy się później w moim Hotelu dobrze-
Poczułem jak Sakura się wzdryga.
-Jasne do zobaczenia później Sasuke. -
Przez ten czas Sakura grzecznie stała i nie reagowała na nic. No tak dobre wychowanie nie pozwala odejść od towarzystwa, bez uprzedzenia, ani też przerywać rozmowy.
Mała Dama.
Przy wyjściu zatrzymałem się i zamieniłem kilka zdań z ochroniarzem.
Pociągnąłem ją na parking i ustałem przed moją limuzyną. Otworzyłem jej drzwi, a ona stała tylko i gapiła się na mnie.
-Wsiadaj- powiedziałem
-O nie ja nigdzie z tobą nie jadę, nie ma mowy ja… jestem tu z kimś innym i…
-Powiadomiłem twojego szefa i Oliego, że wracasz ze mną nie martw się.
-Nie martwić się, jak mam się nie martwić. Złapie taksówkę poradzę sobie naprawdę.
Wyciągnęła ręce przed siebie i zaczęła się cofać do tyłu. Tracąc cierpliwość, podszedłem do niej i pochyliłem się jedną rękę wpychając Sakurze pod kolana a drugą pod plecy. Pisnęła cicho zaskoczona jak moim czynem. Niosłem jej niesamowicie kruche ciało do samochodu. Czułem jak by w każdej chwili miała się rozpaść mi na rękach, jak zapomnę się i za mocno ją do siebie przygarnę. Jej chude ramiona objęły moją szyję w geście asekuracyjnym jak bym miał ją puścić. Ułożyłem ją delikatnie na siedzeniu limuzyny i odsunąłem się. Od razu zapragnąłem znów ją do siebie przygarnąć, gdy tylko poczułem zimno na klacie i ramionach.
Patrzyła na mnie tymi swoimi wielkimi zielonymi oczami, gdy usiadłem obok niej i podałem kierowcy adres bez zająknięcia.
-Skąd wiesz?- Zapytała
-Bo mieszkasz w budynku należącym do mnie. – odpowiedziałem najnormalniej w świecie.
-Jak ci się pracuję z Leonem- zapytałem po dłuższej ciszy jaka między nami zapanowała. Coraz bardziej zbliżaliśmy się do jej miejsca zamieszkania.
-Trudno stwierdzić pracowałam dzisiaj dopiero pierwszy raz. –
Przysunąłem się do niej nieco bliżej kładąc rękę na jej udzie. Spojrzała na mnie nie ufnie. Przeszły mnie ciarki gdy przesunąłem rękę wyżej. Ona też zadrżała. Pochyliłem się i zacząłem wodzić nosem po jej policzku, włosach, a potem uchu.
Boże pachniała cudownie.
 Przesunąłem rękę jeszcze wyżej przygryzając płatek jej ucha. Jęknęła cicho. Wróciłem do jej twarzy i spojrzałem w oczy.
Ujrzałem w nich niezdecydowanie, skrępowanie i pragnienie.
O tak małej Sakurci dawno pewnie nikt nie pukał, to dla mnie szansa. Głodne kobiety to wściekłe kobiety. Położyłem jej dłoń na policzku i niczym łowca rzucający się na ofiarę wpiłem się w jej usta o kolorze wina. I tak też smakowała. Winem.
Pod moją siłą upadła na siedzenie, a ja za nią. Dobrze, że nie opuszczałem szyby od kierowcy. Całowałem wargi Sakury i czekałem, aż znaczenie oddawać pocałunki, ale nic takiego się nie działo. Rozchyliła jedynie usta chcąc nabrać powietrza, a ja skorzystałem i wepchnąłem jej swój język do jej ust. Nie protestowała, nie odpychała mnie, ale także i nie oddawała pocałunków, ani się nie poruszała. Otworzyłem swoje oczy i spojrzałem na nią dalej całując. Jedną ręką podpierałem się tuż obok twarzy dziewczyny, a drugą coraz wyżej przesuwałem na jej udzie. Gdy dotarłem do jej bielizny, mało nie krzyknąłem z zachwytem.
Moja
Jeszcze dzisiaj będzie moja.
Odgarnąłem kawałek jej koronki i wsunąłem w jej wnętrze dwa palce. Jęknęła poruszając się nagle. Przeturlała się nagle, a ja znalazłem się na podłodze limuzyny, a na mnie Sakury. Moje palce wciąż w niej tkwiły. Nachylała się nade mną patrząc w moje włosy. Od świata odgradzała nas kurtyna jej różowych włosów. Ręce miała oparte na mojej klatce piersiowej, natomiast ja jedną ręką jej dogadzałem a drugą trzymałem na jej udzie. Przygryzła swoje wargi, i tym razem to ona zaatakowała moje usta.
Boże, jak ona wspaniale całowała.
Jedną rękę przesunęła na moją szyję, przysuwając moją głową bliżej siebie, a drugą zjechała wprost na mojego przyjaciela. Szybko stanął na baczność i stwardniał tak, że aż bolało. Jęknąłem w jej usta. Gdy zaczęła się poruszać na moich palcach myślałem, że nie dam rady dłużej, a mój fiut rozerwie wszystko co miał na swojej drodze i wbije się w łono Sakury.
Poruszała się na mnie w taki sposób, że także ocierała się kroczem o mojego fiuta, nie tylko nabijała się na moje palce. Czułem, że stwardniałem jeszcze bardziej, a myślałem, że to niemożliwie. Teraz to naprawdę sprawiło mi to ból. Musiałem się znaleźć blisko Sakury i to już. Jednym pociągnięciem zerwałem z niej majtki i rzuciłem w głąb limuzyny. Jęknęła słodko w moje usta. Kciukiem zacząłem drażnić jej łechtaczkę, a w tedy ona przerwała pocałunek i oparła głowę o moje ramie cicho jęcząc. Była taka słodka. Przyśpieszyła tępa biodrami.
Nagle i ja poczułem ogarniające mnie ciepło w podbrzuszu. Ręka Sakury wbiła się pod mają bieliznę i ścisnęła mojego przyjaciela, a ja zacisnąłem szczękę, żeby nie dojść już w tej chwili. Boże co ona ze mną robiła. Czułem jak coraz bardziej zaciska się na moich palcach. Była blisko. Ja też już prawie nie panowałem nad sobą. Gdy ręka Sakury zaczęła poruszać się w górę i w dół nie wytrzymałem. Doszliśmy jednocześnie w głuchymi jękami. Podniosłem głowę gdy stan euforii już się zakończył i spojrzałem na równie zmęczoną Sakurę. Wstała ze mnie poprawiła swoją sukienkę i wyszła z limuzyny zostawiając mnie kompletnie zaskoczonego
 na podłodze limuzyny.  

Co ja sobie wyobrażałam, co ja zrobiłam, Jezu. To już nie może się powtórzyć, muszę go za wszelką cenę unikać. Wbiegłam do mieszkania i pognałam do swojego pokoju. Przez moje ciało jeszcze przemawiam orgazm i tylko za sprawą Sasuke.
Boże przecież ja go nawet nie znam.
Spojrzałam na swoją dłoń. Miałam jeszcze na niej spermę Sasuke. Oparłam czoło o szybę okna i spojrzałam w dół limuzyna Sasuke właśnie odjeżdżała.
Miałam cichą nadzieję, że może pobiegnie za mną, ale on nic nie uczynił.  A co ty sobie idiotka myślałaś.
Przecież uprzedzał kobietę na przyjęciu, że później spotkają się w hotelu.
Na pewno nie będą tam pić herbaty.
Zła weszłam do łazienki i położyłam się spać.

Rano wstałam z nową motywacją. Czas się ogarnąć. Wyprostowałam moje długie włosy i pozostawiłam rozpuszczone. Do tego makijaż, koronkowa czarna bielizna i ołówkowa sukienka przed kolano. Szpilki z delikatnym paskiem na kostce dopełniły wszystko. Spojrzałam na siebie. Wyglądałam zjawiskowo.
Oli w kuchni zagwizdał na mój widok.
-O dziewczyno.
-Oli biorę moją torbę sportową do pracy. Przyjdź po mnie o szesnastej musimy iść na siłownie i spalić kalorie z ostatnich kilku dni.
-Jasne nie ma sprawy o szesnastej.
Na swoje piętro poszłam schodami, rezygnując z windy. Lancz też spędziłam w biurze, a po pracy Oli zaprowadził mnie od razu do naszej wybranej siłowni. Przebrałam się w stanik sportowy i poprawiłam mój kolczyk w pępku. Leginsy i conwersy podkreślały moją figurę. Odtwarzacz mp3 włożyłam za pasek leginsów z powodu braku kieszeni. Oli już na mnie czekał.
-O ktoś znów zaczął nosić kolczyk w pępku. Mówiłem ci, że wyglądasz z nim super, a mówiłaś mi, że to studencka głupota.
-Ta…- jęknęłam tylko.
Od razu skierowałam się na bieżnie. Włożyłam  słuchawki, puściłam moją play listę i zaczęłam od marszu i stopniowo podwyższałam tępo. Skupiona gapiłam się ścianę prze de  mną. Nagle przede mną wyskoczyła uradowana twarz Itachiego krzyczącego głośne Buuu!
Straciłam rytm i poleciałam do tyłu prosto w czyjeś ramiona. Uniosłam do góry głowę i zamarłam.
-No bracie dzisiaj jest twój szczęśliwy dzień zdobycze same rzucają się na ciebie.- na tę uwagę zaczerwieniłam się lekko i spuściłam głowę. Po czym ustałam na własnych nogach i odsunęłam się od nich patrząc to na jednego na drugiego. Oboje zmierzyli mnie od stup do głów, przez co zaczerwieniłam się jeszcze bardziej. Gdy poczułam jak owija się wokół mnie czyjaś ręka drgnęłam, ale jak wyczułam zapach Oliego wtuliłam się w niego instynktownie. Itachi gapił się na mnie z uśmiechem, a Sasuke strzelał piorunami z oczu prosto w rękę Oliego która mnie obejmowała. Pewnie on też to zauważył bo przycisnął mnie do siebie jeszcze mocniej.
-Przepraszam Sakuro, że cię wystraszyłem, ale nie mogłem się powstrzymać byłaś tak zamyślona, o czym, a może o kim tak dumałaś?- Nie Sasuke mu nie powiedział, na pewno nie, a może, przecież to są bracia.
-Sakuro chciał bym zaprosić cię na kolację-  wszyscy od razu spojrzeliśmy na właściciela głosu z zaskoczeniem.
-Mmm ja.. nie za bardzo mam czas i …- jąkałam się patrząc w podłogę.
-No co ty Sakura wyluzuj mam lepszy pomysł chodźmy w Sobotę do klubu wszyscy- spojrzałam z przerażeniem na Sasuke, a potem na Oliego.
To są chyba jakieś jaja.
-To świetny pomysł- zawtórował Itachi.
-Może być- jęknął Sasuke.
Nie podobało mi się to wszystko, ale trzech facetów gapiących się na mnie zmusiło mnie do odpowiedzi.
-No dobra.

Od autorki: No i mamy nową nocię. Straszny ze mnie leń,ale postaram się poprawić, ale to po majówce. Pewnie tak za jakieś dwa tygodnie teraz będę dosyć zajęta. W końcu rok szkolny się kończy. Pozdrawiam :) 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

layout by Sasame Ka