Nimfomanka cz.1





Bóg również płakał całymi nocami, ukryty pod poduszką,
słuchając symfonii
„Nowego Świata'' Dworzaka, kiedy wiedział, że jestem
w ramionach innego. I wtedy
odkryłam, po raz pierwszy w życiu, że łzy mężczyzny są
najlepszym prezentem dla
zakochanej kobiety











        Byłam jeszcze małą dziewczynką, gdy to się zaczęło. Na początku to wszystko wydawało się dziecinne, niewinne, zwykłe zainteresowanie tematem, ale potem przerodziło się to w coś więcej.
Zagłębianie się w nauce płci, oglądanie filmów pornograficznych i z czasem odkryłam, że w bezsenne noce pocieranie palcem między moimi nogami daje mi ukojenie.
Mając piętnaście lat poszłam do warsztatu samochodowego, gdzie pracował osiemnastoletni Tobiasz. Podobał mi się, a raczej podobały mi się jego ręce, miał je bardzo silne, to mnie w nim najbardziej pociągało. Zanim weszłam do środka stałam przy drzwiach godzinę, zastanawiając się czy dobrze robię, ale pragnienie było silniejsze. Pragnienie, może ciekawość? Gdy zdobyłam się na odwagę on już szedł w moim kierunku. Spanikowałam, chciałam uciec, ale stałam w miejscu jak słup soli. Wygrała ciekawość.
-Witaj- powiedział- co ty tu robisz?- Znaliśmy się już wcześniej. Miasteczko Konoha nie jest duże i znał tu każdy każdego.
-Czy byłby problem- zaczęłam cicho i nie wyraźnie, ale wiedziałam, że on słyszy, słyszy i rozumie.
-Czy miał byś problem z tym-poprawiłam zdanie - gdybym poprosiła cię o to, abyś mnie rozdziewiczył?- Czekałam na jego reakcje, ale prócz beznamiętnego spojrzenia nie dostrzegłam nic.
-Nie było by problemu- odpowiedział.
Zaprowadził mnie na tyły garażu na stare łóżko. Kazał mi zdjąć majtki i się położyć z szeroko rozłożonymi nogami. Jak w amoku robiłam rzeczy które mi kazał. Do tej pory pamiętam jak stanął nad moją głową i kazał mi otworzyć usta, po czym wsunął mi w nie swojego członka, który z każdym pchnięciem rósł mi coraz bardziej i pchał dopóki nie zaczynałam się dławić. Krajobraz zamazały mi łzy zbierające się w moich oczach, lecz widziałam kontur Tobiasza jak staje między moimi nogami, przez chwilę patrzy mi w krocze, a potem nachyla się i z brutalną siłą wpycha mi dwa palce jednocześnie drugą ręką ściskając boleśnie moją drugą pierś.
-Pokaże ci mała co to znaczy sypiać z prawdziwym mężczyzną- wymamrotał, a ja na te słowa zwilgotniałam i podnieciłam się. Dostrzegł to od razu. Posłał mi wredny uśmiech i jednym ruchem przewrócił na brzuch. Moje różowe włosy ścisnął w garści i pociągnął tak mocno powodując odchylenie mojej głowy do tyłu. Gdy wdarł się penisem w moją cipkę poczułam taki ból, że myślałam, że zwymiotuje. Nie miał dla mnie litości, a mi o dziwo po minucie zaczęło się to podobać. Nie było już chuchania i głaskania mnie jak to robili rodzice, to co w tedy przeżyłam było brutalne i mocne i mimo tego, że obiecałam sobie, że nie zrobię już tego dłużej, wiedziałam, że to tylko marna obietnica.






       Kilka lat później mając 18 lat poznałam moją przyjaciółkę Ino. Miała naprawdę zwariowane pomysły i miała chłopaka Shikamaru, równie zwariowanego jak ona. Pewnego wieczoru w clubie wymyślili konkurs na to kto najwięcej sztuk przeleci. Sztukami nazywaliśmy facetów, albo kobiety chętne do uprawiania seksu. Ubrałyśmy się z Ino w ciuchy które mówiły same za siebie, czyli krótkie spódniczki i bluzki odsłaniające brzuch na cienkich ramiączkach. Długie włosy rozpuszczone i mocny makijaż. Shikamaru założył skórzana kamizelkę i spodnie. Swoje czarne włosy rozpuścił i wsmarował w nie tyle żelu, aż się ułożyły. Wyglądał naprawdę dobrze.
-Pamiętnej uśmiech i utrzymuj kontakt wzrokowy, a wygramy.- Pamiętam tę noc. Ledwo doszłam do baru, a Ino już za sobą prowadziła chłopaka do łazienki. Tego wieczoru zaliczyłam trzech pod rząd, ale co to jest przy ino która zaliczyła ośmiu facetów, a Shikamaru siedem kobiet.
Przegrałam już na starcie. Moja szansa nadarzyła się w tedy, gdy Ino spławił pewien facet. Bardzo przystojny długowłosy brunet z oczami czarnymi jak węgle.
-Słuchaj jeśli go uwiedziesz wygrywasz walkowerem- powiedziała. Nie zastanawiałam się długo. Chęć rywalizacji przezwyciężyła. Nie, może nie to nie chęć rywalizacji, to była obietnica bycia lepszą. Był naprawdę przystojny, lecz na palcu błyszczała obrączka. Był tu na chwilę w celu kupna przelotem alkoholu, gdy już wszystkie inne sklepy i bary były o tej godzinie zamknięte. Stał przy barze i czekał na swoją kolej .Miał z dwadzieścia siedem lat, ale  męski zarost i wyrzeźbione ciało sprawiało, że był naprawdę niczego sobie, a kobiety zerkały na niego lubieżnie. Poprawiłam swoje włosy i starłam cienie spod powiek ruszając do boju. Nie miałam zamiaru tak łatwo się poddawać.
-Witaj- powiedziałam przejeżdżając mu palcami po ramieniu. Odsunął się jak oparzony i odpowiedział na powitanie.
Jego garnitur był idealnie czarny i skrojony, a koszula biała jak śnieg. Oblizałam usta językiem od razu pokazując mu jakie mam zamiary. W jego oczach widziałam błysk. Protestował lekko gdy ciągnęłam go do łazienki, protestował, gdy go do niej wpychała, przestał gdy ściągnęłam mu spodnie i wzięłam jego członka do ust. Nic nie mówił kiedy z moich ust wypłynęło jego nasienie, nic nie mówił gdy potem posuwał mnie przy ścianie kabiny, nic nie mówił gdy się ubierałam.
-Itachi- usłyszałam  gdy wychodziłam z łazienki. Wiedziałam, że specjalnie podał mi swoje imię, żeby mnie obrazić, żeby podkreślić fakt, że przespałam się z nieznajomym, który ma żonę.
Odwróciłam się do niego twarzą. Uśmiechnęłam się i również przedstawiłam.
-Sakura- widzę jak szeptem powtarza moje imię jak by je smakował, patrzy na mnie i ocenia czy do mnie pasuje. Nie mówiąc już więcej nic odchodzę jako zwycięzca.
W tedy zrozumiałam, że moje ciało to tylko zabawka i zarówna ja mogę się nim bawić jak i ktoś inny sprawiając mi jeszcze większą frajdę.
W tedy też odkrywał swoją kobiecą moc i bez zastanowienia używałam jej na innych.
Parę miesięcy później nauczyłam się używać moich wdzięków, a także, odkrywał jaką wagę ma gra słów.
Co wieczór miałam innego, przystojniaków, brzydali, wysokich, niskich, młodych, starych, wolnych, w związkach itp., każdego zwodziłam zyskując dla siebie jakieś rzeczy materialne, czy pieniądze. Każdy o mnie dbał, każdy traktował mnie jak księżniczkę, każdy myślał, że jest jedyny. Nie musiałam pracować. Każdemu nowemu mówiłam to samo. Również i przystojnemu Itachiemu który odnalazł mnie po miesiącach zostawiając dla mnie swoją rodzinę i żonę po tych słowach:
-Muszę ci coś wyznać- zaczęłam opierając się o jego klatkę piersiową na wielkim hotelowym łóżku- nigdy wcześniej nie miałam ograzmu, ty dałeś mi go jako pierwszy, chyba cię kocham- zdanie wypowiedziane setki razy, w setki par oczu, rozbudzające setki marzeń i nadziei. 
To wszystko wzmagało tylko mój głód.
Zapisałam się do że tak powiem ,,kółka puszczalskich”. Grupa dziewczyn które robiły co chciały i bawiły się jak chciały. Masturbowałyśmy się razem, zdobywałyśmy jednego chłopaka na kilku, albo kilku na jedną, uprawiałyśmy orgie i najważniejsza zasada brzmiała: nigdy nie wolno było mieć chłopaka. Nie pieprzyłyśmy kolesi więcej niż raz. Nasz bunt przed miłością. Teraz to rozumiem. Musiałam porzucić Itachiego. Wrócił do rodziny. Czy było mi przykro? Ani trochę.
Naprawdę wierzyłam w nasze małe zgromadzenie, ale nawet najsilniejsze się wykruszały w tym i Ino.
Pewnego wieczoru pieprząc się w starej kamienicy z facetem, zaproponował mi udział w filmie pornograficznym.
-Zastanów się- mówił- jesteś do tego stworzona.
Posłuchałam się i poszłam do studia, żeby wystąpić obciągnęłam chyba połowie kadry filmowej. Nie chciałam być rozpoznawalna. Chciałam być na filmach anonimowa. Dano mi czarną perukę z włosami do pasa, a moje różowe schowałam pod nią. Soczewki zmieniły mój kolor oczu. W krótkiej chwili zasłynęłam ze zwariowanych i ostrych filmów, przez co zdobyłam kupę pieniędzy, a moja twarz w peruce i soczewkach zaczęła się pojawiać we wszystkich gazetach pornograficznych również i na playboy.
Jednak jak w tym biznesie bywa szybko zaczynasz i szybko kończysz.
W wieku 22 lat zaczęłam szukać sobie pracy co było bardzo trudnym zadaniem bo praktycznie nic nie umiałam. Byłam jedynie po szkole średniej i z niedokończonymi studiami na kierunku medycznym. Mimo tego udało się.
Zostałam sekretarką.
 U Itachiego w firmie.
Mojego dawnego kochanka.
 Los znów połączył nasze drogi.
Sekretarka, która pieprzyła się z szefem kilkanaście razy dziennie.
W końcu zdałam sobie sprawę, że on mnie pociągał, że chciałam być traktowana jak przedmiot- ,,chodź tutaj i masz się postarać,,- często mi mówił. Chciałam być brukana i aby mną pomiatano. Chciałam, być miażdżona w jego dużych silnych dłoniach. Z czasem zabroniłam innym mężczyznom dotykać mojego ciała, nie mieli tyle elegancji co mój szew, aż z czasem w ogóle przestałam uprawiać seks z innymi facetami oprócz mojego szefa. 
Często chodziłam na spacery, ale miały one w tym swój ukryty sek. Podświadomie szukałam go, szukałam miejsca jego zamieszkania i nawet jak znalazłam nigdy nie odważyłam się zapukać do drzwi.
Często pisałam listy, w których opisywałam moje uczucia do niego. Minęło paręnaście tygodni zanim znalazłam odwagę, żeby go mu dostarczyć.
Gdy weszłam do biura okazało się, że zarząd się zmienił, a mój szef odszedł na zawsze. Wyprowadził się z rodziną do Tokio, gdzie został przeniesiony. To był początek i koniec jakże burzliwej miłości. Może nie burzliwej. Chwilowej. Ledwo moje uczucia zapłonęły do kogoś, a już zaraz zostały zgaszone.
Nowy szef potrzebował trochę więcej wiedzy o biznesie, a, że jej nie miałam zostałam zwolniona.
Starałam sobie przypominać szczegóły z jego wyglądu, starałam sobie wyobrazić jak do mnie mówi. Wszystko na nic.
Aby zapomnieć wymyśliłam sobie nową zabawę. Polegała ona na przespaniu się z facetem z różnych ras. Chodzi tu o koloru skóry, kraj z którego pochodzili i tak dalej. Miało to za zadanie odkryć czy męskie członki się czymkolwiek różnią i owszem różniły.
Z czasem było ich tyle, że pogubiłam się w relacjach. Postanowiłam wybrać wąską grupę moich już używanych kochanków i grupę nowych. Zawsze wyrzucałam jakiegoś starego, żeby dodać nowego i tak w kółko, a mój krąg nigdy nie zagrzał sobie miejsca więcej niż maks dwa razy.
Byłam podłą suką i moi kochankowie tylko się wymieniali. Wychodził jeden godzina przerwy i wchodził drugi. Czasami gdy nie chciał któryś wyjść byłam dość radykalna. Mówiłam im przykre rzeczy i wyrzucałam z domu, czasami wykrzykiwałam prawdę im w twarz.
W końcu trafiłam na dość radykalnego faceta. Nazywał się Micho. Był ode mnie starszy i miał rodzinę. Wiedziałam, że jak inny jest tylko na chwilę. Ale umiał zaskakiwać.
-Przykro mi Micho, ale nie możemy się spotykać, wiem, że nigdy nie zostawisz dla mnie rodziny i to nas dzieli. Bardzo przepraszam. – mówiąc to wypychałam go za drzwi. Odetchnęłam kiedy wyszedł. Wiedziałam, że już go więcej razy nie spotkam.
Około dwudziestej umówiłam się z Michaelem. Usłyszałam dzwonek i wiedziałam, że przyszedł, mimo, że jeszcze piętnaście minut do umówionej godziny. Przed drzwiami stał on. Byłam w szoku. W rękach trzymał walizkę i uśmiechał się z pogardą.
-Skarbie, teraz jestem twój- powiedział całując mnie w policzek i wchodząc do mojego mieszkania. Nie spodziewałam się, że odejdzie od rodziny. Nie spodziewałam się, że może być tak głupi. Czy on naprawdę nie rozumie naszej relacji? Czy on naprawdę nie wie o co w tym wszystkich chodzi?
Na schodach zobaczyłam dwie dziewczynki. Szybko mnie wyminęły i wbiegły w ramiona ojca. Wiedziałam, że rozbiłam kolejną rodzinę, która utrzymywała się jedynie z pracy ojca. Nie zasmuciło mnie to nawet. Byłam na to obojętna. Nie ja musiałam się martwić o ich wyżywienie i utrzymanie. Nie obchodziło mnie co się z nimi stanie. Za nimi z mroku wyłoniła się kobieta. Patrzyła na mnie z nienawiścią w oczach. Spojrzałam na Micha. Stał spięty i spoglądał to raz na nią to raz na mnie.
-A więc to jest ta kobieta, która zniszczyła nam życie. Bardzo mi miło cię poznać.- miły ton jej głosu nie zapowiadał ani trochę, że to obelga. Nie odezwałam się, nic nie powiedziałam, nie to, że nie miałam odwagi. Z doświadczenia wiedziałam, że im mniej mówisz tym szybciej ten cały cyrk się kończy.
-Arianno nie powinnaś- zaczął mówić mężczyzna, ale ona szybko mu przerwała.
-Przyszłam tylko oddać ci kluczyki do samochodu, wiem jak go kochasz. Dziewczynki teraz będą dojeżdżać do szkoły autobusem, poradzimy sobie, ja też sobie poradzę. – mówiła- Dziewczynki chciały ci też dać coś od siebie. – wiedziałam, że to robienie z siebie ofiary i posługiwanie się dziećmi, aby zmienić decyzję swojego męża, a mi zagrać na uczuciach i uświadomić jaką wielką krzywdę im zrobiłam, ale mnie to w cale nie ruszało. Miałam nadzieję, że Micho odwróci się do mnie i powie, że to jednak nie ma szans i że musi wracać z rodziną. Było by mi to na rękę.
Gdziekolwiek się udawałam moje pożądanie niszczyło związki i życia. Karmiłam je tym. Zadawalałam je i uspokajałam. Uwielbiałam dreszczyki emocji.
Żona Micha odwróciła się do męża, aby z dziewczynkami dać mu po prezencie, od każdej. Dziewczynki dały mu lalki.
-Weź je, to są ich ulubione. Nie chciały, żebyś o nich zapomniał. – Widziałam łzy w kącikach oczu ojca. Widziałam, że ciężko jest mu zostawić dzieci. Cieszyło mnie to jeszcze bardziej bo w końcu wybrał mnie, a nie je. Dowartościował mnie tym. Czułam się z tym dobrze. Akceptowałam siebie i mój styl życia.
-Jak ty bardzo musisz być samotna- zorientowałam się dopiero po chwili, że jego żona mówi do mnie.
-Kurwienie ci pomaga? Czujesz się przez to lepsza.
Nie odpowiedziałam. Stałam z beznamiętną miną i patrzyłam jej prosto w załzawione oczy. Wiedziałam, że żadnymi słowami mnie nie ruszy.
Byłam obojętna na to wszystko. Byłam obojętna na ich miłość.

Wkrótce potem dowiedziałam się od matki, że mój ojciec zachorował i to dosyć poważnie. Odwiedzałam go codziennie w szpitalu. Moja matka tak bardzo bała się szeptali, że przed odejściem do niego ojca z powodu choroby rozstała się z nim. On to rozumiał, ale dla mnie była tylko tchórzliwą wyrodną suką. Wszyscy wiedzieliśmy, że tacie zostało już niewiele do śmierci.
-Nie boisz się?- zapytałam któregoś razu.
-Ani trochę córeczko- powiedział głaszcząc mnie dłonią po policzku. Wtuliłam w nią twarz.
-Dlaczego?
-Ponieważ widziałem jej tyle, że dawno przestała mnie przerażać. Nie odwleczesz tego co nieuniknione. Ty też się jej nie bój. Ona tylko zamyka jeden rozdział, a otwiera drugi. To normalne.
Z czasem było coraz gorzej. Choroba napędzała w nim stany lękowe. Wiele razy budził się z krzykiem na ustach- najczęściej krzycząc imię mojej matki. Uspokajałam go, jednak moje serce, aż się skręcało z żalu. Był jedyną osobą w moim życiu którą na swój sposób kochałam.
Choroba narastała i z czasem zaczął walczyć ze wszystkimi. Już nie mogłam go uspokoić. Rzucał się i bił wszystko na oślep. W takich monetach krzyczał, aż zdzierało mu się gardło, a kiedy pielęgniarki go unieruchamiały, żeby wstrzyknąć mu zastrzyk uspokajający krzyczał
-Sakura pomocy, ratuj mnie, Sakura- to najbardziej mną wstrząsało bo wiedziałam, że nie mogę go uratować, że nie dam rady, chodź bym nie wiem jak bardzo chciała,  nie potrafiłam, a widok ojca w kaftanie bezpieczeństwa przerażał.
W takich chwilach potrzebowała ukojenia, więc znajdywałam w szpitalu pierwszego lepszego i prowadziłam go do łazienek gdzie pieprzyliśmy się, aż do utraty sił.
Płakałam dnie i noce. Widziałam jak pogarsza się stan mojego taty. Wiedziałam, że jego śmierć mnie zniszczy.
i zniszczyła.
Gdy umarł nie miałam już żadnych uczuć.
Miałam do 10 kochanków na dobę i każdy miał zorganizowany czas i godzinę o której miał przyjść. Można by było powiedzieć, że prawie w ogóle nie spałam, ale każdemu trzeba było maks godzinę, aby dobrze mnie wypieprzyć. Mimo tak wielu, wciąż czułam się samotna. Z tamtego czasu najbardziej zapamiętałam dwoje kochanków.
Choji - sympatycznego grubaska, który się mną opiekował. Był czuły i sympatyczny. Zawsze wiedział gdzie i jak ma mnie dotknąć. Zawsze po naszym stosunku mnie starannie mył i nosił do łóżka, przynosił wodę i stawiał na szafce, po czym całował w czoło i wychodził. Często siadałam mu naga na kolanach i z nim po prostu rozmawiałam. Byłam przy nim taka drobna.
Drugim był:
Pain- tajemniczy i bezwzględny. Poruszał się cicho z gracją jak kot. Nigdy nie wchodził bez zaproszenia, zawsze stał oparty o framugę i mi się przyglądał. Seks z nim był bardzo dynamiczny i brutalny. Miła odmiana po przeciętniakach, którzy nie umieli mnie zadowolić. 

W wolnych chwilach chodziłam na spacery. Pewnego razu chcąc ominąć stojącego przede mną mężczyznę w bluzie z kapturem i kobietę której nie widziałam tylko słyszałam ponieważ umięśnione plecy mężczyzny mi to udaremniały. Widząc jak wymachują oboje rękoma chciałam zrobić większy łuk i w tym monecie właśnie dostałam od odwracającego się mężczyzny prosto w twarz. Upadłam, a on zaskoczony podbiegł do mnie. Poczułam ciepłe dłonie na policzkach i jak moja głowa się unosi więc otworzyłam powieki i napotkałam czarne oczy tak bardzo utęsknione.
Zabrał mnie do domu po tym jak jego żona rozhisteryzowana odeszła. Nie mogłam się powstrzymać. Kochaliśmy się długo i wiedziałam, czego do tej pory mi brakowało, dlaczego byłam pusta. Sekretnym składnikiem wspaniałego seksu była miłość. Nie rozmawialiśmy wiele, ale skończyłam z moimi byłymi kochankami, jednak oni nie skończyli ze mną. Telefony się urywały, a całe dnie w samochodach pod moim blokiem  siedzieli zranieni mężczyźni.  Czekali.
Ja w tedy widziałam tylko Itachiego, którego zdawały się nie interesować telefony i nachalni kochankowie.
Pewnego dnia podczas seksu, leżąc pod Itachim uświadomiłam sobie, że już nie ma tego co było dawniej, że jest inaczej. Znów byłam pusta.
-Nic nie czuje- zaczęłam płakać i histeryzować. Bardzo brakowało mi uczuć, a teraz znów było inaczej. Nic nie czułam.
Itachi przytulał mnie i pocieszał, ale nie zmieniało to faktu, że stał mi się obojętny jak powietrze, jak inni kochankowie.
Za jednym zamachem straciłam cały zapał, a orgazmy były coraz słabsze, albo w ogóle nie nadchodziły. Moja cipka przestała reagować. Mimo nieudanego seksu z Itachim byłam naprawdę przez chwilę z nim szczęśliwa i jeśli liczył na to, że po pracy pójdzie spać to się przeliczał. Potrzebowałam więcej i więcej, a on nie dawał mi tego. Byłam coraz bardziej sfrustrowana.
-Przepraszam Sakuro, nie mogę już naprawdę.
Pewnego wieczoru posadził mnie na kolanach i powiedział:
-Uświadomiłem sobie, że skoro kupujesz lwa to potem musisz go wykarmić. Nie jestem w stanie cię wykarmić Sakuro.
Wiedziałam o co mu chodzi i mimo, że źle się z tym czułam wiedzieliśmy, że to nie unikniony sposób, żeby utrzymać nasz związek.
-Będziesz akceptował moich kochanków?
-Sakuro to dosyć bezpośrednie, ale tak- mówiąc to zaczął płakać. Byłam bezduszna.
I tak się zaczęło. Miałam wielu mężczyzn i Itachiego i mimo, że powiedział, że ich akceptuje, tak zupełnie nie było. Często czepiał się o różne błahostki jak kurz na telewizorze, czy śmieć przy koszu. Tak się rozładowywał. Wiedziałam, że go krzywdzę.
Postanowiłam ratować się.
Znalazłam w internecie adres mężczyzny który zajmował się BDSM.
Poszłam na pierwszą że tak powiem wizytę.
Mężczyzna był wysoki i umięśniony. Miał na sobie spodnie od garnituru, śnieżnobiałą koszulę z podwiniętymi rękawami i luźno zwisający biały krawat.
-Tu nie ma żadnych haseł bezpieczeństwa- powiedział jak siedziałam w poczekalni.- robię z tobą co tylko będę chciał. Jak mam ochotę uderzyć cię w twarz to uderzę, jak będę miał ochotę wpieprzyć ci pasem wpieprzę. Gdy wejdziesz tam do środka nie będzie odwrotu. Będziesz musiała znieść wszystko co ci zagwarantuje, bez dyskusji, bez sprzeciwów, bez zastanowienia. Widzimy się za tydzień w środę. –O której mam przyjść?- zapytałam.
-Nie wiem, zależy o której będę miał ochotę cię do siebie wezwać. Masz siedzieć tu od 13 do zakończenia dnia i czekać. Zawsze od 13- wzruszył ramionami i wyszedł.
Itachi był prawie cały czas w rozjazdach. Miałam wolną rękę.
siedziałam od  13 do 23 zanim mnie wezwał. Wiedziałam, że miało to na celu przetestować moją cierpliwość i wytrzymałość. Moje długie różowe włosy rozsypały się na moich plecach. Miałam na sobie czarną spódnice i obcisłą bluzkę. Złapał mnie za włosy i zaciągnął do pokoju. Niebyło tu zbyt wiele mebli. Biurko, kanapa, Duża szafa i fotel.
-Tutaj nikt cię nie usłyszy możesz krzyczeć ile chcesz.
Kazał mi się pochylić na poręczy fotela. Okręcił moje nadgarstki i kostki izolacją, aby mnie unieruchomić. Dreszcze przechodziły po moim ciele. Zalała mnie fala strachu.
W tedy zostałam wychłostana po raz pierwszy. Odkryłam, że im mocniej uderzał tym bardziej mokra się stawałam. Odkryłam, że jak się rozluźnię i złagodnieje, baty też łagodnieją.
Na ciele wszędzie miałam siniaki. Nie wiedziałam jak mężczyzna chłostający mnie ma na imię, ale podświadomie nazwałam go Zetsu. Kiedy moje ciało było zbyt bardzo pokryte siniakami w tedy bił mnie w twarz. Przy każdym ciosie czułam, że życie. Dawało mi to ukojenie. Moją pustkę wypełniał ból.
Gdy pewnego dnia Itachi zobaczył mnie tak posiniaczoną, wykłócił się ze mną godzinami o to. Pytał się co to za miejsce, gdzie ono jest i co tam się naprawdę dzieje. Ni nie mówiłam co zwiększało jego frustrację, aż doczekałam się ultimatum.
-Jeśli jeszcze raz tam pójdziesz z nami koniec więc jeśli masz zamiar mnie oszukiwać i chodzić tam potajemnie wyjdź teraz. –
Wyszłam.
Beż żadnego zastanowienia. Wybrałam pragnienia. Ból podbudował mnie do orgazmu.
Miałam dwadzieścia cztery lata. Powoli zauważałam zniszczenie mojego ciała. Najpierw delikatne plamienia, a potem było ich coraz więcej. Musiałam się leczyć.
Na moim ciele zostało kilka niewielkich blizn po biczach. W żadnej pracy nie zagrzałam za długo miejsca gdyż zaraz zostawałam zwalniana przez to że byłam nimfomanką, a inne kobiety żyły w strachu, że uwiodę ich mężów.
Często chodziłam do clubów żeby tam znaleźć inną potencjalną ofiarę moich zabaw. I tam też właśnie poznałam Sasuke. Trzydziestoletniego przystojnego mężczyznę. O dziwo to on szukał mnie, a nie ja jego.
-Chce, żebyś dla mnie pracowała. Prowadzę club dla członków BDSM. Wiem, że znasz się na tym.
-Coś w stylu mam chłostać bogatych facetów?
-Tak, ale nigdy to nigdy nie możesz uprawiać z nim seksu. Do tego są inne kobiety.
Zwiedziłam cały klub. Po moich dotychczasowych doznaniach nauczyłam się jak prawidłowo chłostać, wiązać, odczytywać pragnienia innych. Byłam w tym dobra.
Za dobra.



Pojechałam. Nudzę się w pracy więc strzeliłam jednopartóweczkę. Miłego czytania :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

layout by Sasame Ka