Kimkolwiek jesteś, mężczyzną czy kobietą,
osobą silną czy słabą, zdrową czy chorą...
Wszystkie te rzeczy liczą się mniej
niż to,
co masz w sercu. Jeśli masz duszę wojownika,
jesteś wojownikiem. Te
inne rzeczy to szkło,
które otacza lampę, a ty jesteś światłem w środku.
Właśnie w to wierzę. więcej
~Cassandra
Clare – Mechaniczny anioł
Ja pierdole…
Kurwa mać…
Co się gapisz kretynie?-
Wyzywam w myślach przystojnego biznesmena. W myślach
klnę jak szewc i mieszam go z błotem za wszystkie akcje włącznie z tą w
windzie.
A kraina poza moimi myślami wygląda tak:
stoję sztywna
i przybrałam uśmiech o treści ,,pokój i miłość na świecie”. Za te uśmiechy
mogła bym znów dostawać nagrody miss, ale wiem, że już nigdy nie wezmę w czymś
takim udziału.
-Może zatańczymy- pyta Oli a ja od razu doskakuje do
niego mówiąc piskliwe
-jasne
Poszliśmy na parkiet i delikatnie bujamy się w naszym
wolnym tańcu.
-Co się dzieje Sakura?- Pyta mnie mój najlepszy i
jedyny przyjaciel
-Co cię martwi?
-Och Oli nic jestem po prostu zmęczona. Wiesz praca i
te inne.
Kończymy serie tańców i idziemy się napić. Szybko
odnajduje mnie mój szef i odchodzę od Oliego z niezadowoloną miną. Wszyscy
patrzą na mnie i mojego szefa. Nie wiem o co za bardzo chodzi. Zachowuje
profesjonalną minę.
Rozmawiamy z różnymi ludźmi. Leon bez przerwy mnie
komuś przedstawia. W pewnej chwili czuje jak przesuwa mi rękę z wgłębienia w
plecach na biodro i przyciąga mnie do siebie. Czuje się nieswojo, ale nic nie
mówię. W pewnej chwili muszę iść do łazienki. Cały czas chodzę z Leonem z
szampanem w ręku i popijam go z nerwów, bo czuje na sobie wzrok śledzących mnie
czarnych tęczówek. Alkohol pozwala mi się trochę odprężyć. Jednak natura nie
bzdura. Przepraszam mojego szefa i gości po czym odchodzę od nich w
poszukiwaniu toalety. Przystaje
gwałtownie, gdy obok w korytarzu słyszę ciche sapanie.
Boże.
Odchodzę, aby mnie nie nakryli na podsłuchiwaniu, a w
tedy słyszę mlaskanie i ten głos:
-Słodki Jezu- po plecach przechodzi mnie dreszcz
odrazy do tego mężczyzny. Od razu rozpoznałam ten głos. Zabawia się w ciemnym korytarzu z jakąś panienką.
Postanawiam już nie zwracać uwagi czy ktoś mnie słyszy czy nie. Idę z uniesioną
wysoką głową, a stukot moich szpilek niesie się echem po pustych korytarzach
tuż przy Sali głównej.
Odnajduję wreszcie toaletę. Zamykam się w kabinie i
oddycham załatwiając swoje potrzeby.
Uspokój się Sakura.
Dobrze wiedziałaś, że to świnia.
Wychodzę i powoli myję ręce.
Delikatnie poprawiam makijaż i cmokam ustami do
lustra. W torebce dzwoni mój telefon otwieram drzwi łazienki plecami, a nos
chowam w torebce w celu jak najszybszego go odnalezienia.
No co jest! taka mała torebka z taką próżnią.
Myślę gorączkowo poszukując telefonu. Z głośnym
okrzykiem zadowolenia wyjmuje mój telefon z torebki, a w tej samej chwili mój
nos uderza o coś twardego
-Co do kur…- wszystko z moich rąk wypada na ziemię, a
ja unoszę głowę.
Napotkałam wzrok czarnych tęczówek tuż przed sobą.
Głośno wciągnęłam powietrze do ust. To są chyba jakieś jaja.
Świat sobie ze mnie drwi.
-Witam panno Haruno. Miło mi w końcu panią poznać.
Wiele o pani słyszałem.
-A ja o panu nie wiem nic.- może nie powinnam być taka wredna.
Mężczyzna złapał się teatralnie za serce robiąc przy
tym głupkowatą minę. Mimowolnie uśmiechnęłam się na ten gest. Był czarujący i
to bardzo. Włosy spięte w kucyka. Parę pasemek okalało jego twarz. Przymrużone
czarne tęczówki przypatrywały mi się z narzucaniem. Byłam ciekawa co krąży w
tej główce z kruczo-czarnymi włosami.
Ubrany w czarną koszulę, a na szyi wisiał luźno
zawieszony krawat. Przygryzłam wargę na ten widok. Wyglądam naprawdę subtelnie.
Był wysoki, umięśniony, ale nie z przesadą. Szerokie ramiona, wąskie biodra,
umięśniona klata i nogi pewnie taż, a brzuch ciekawe jak tam brzuch. Pewnie
można by było pranie robić, o tak Sakura ślinisz się idiotko.- mówiła moja
podświadomość. Od razu się otrząsnęłam. Kącik ust mojego towarzysza lekko
drgnął. Przez to poczułam się jeszcze bardziej zażenowana. Westchnęłam i
chciałam przejść obok mężczyzny, ale mi na to nie pozwolił zagradzając mi
drogę.
-Nie tak szybko panno Haruno, etykieta nakazuję, abym
się przedstawił, a potem zaprosił panią do wolnego tańca, przy którym możemy
porozmawiać.- kończąc przemowę o etykiecie, którą bardzo dobrze, może aż za
dobrze znałam- uśmiechnął się lekko.
A ja w tedy poczułam się jak by pierdolnął we mnie
tir. Czemu wcześniej tego nie zauważyłam. Przecież to, aż tak oczywiste.
Ten facet jest kropla w krople podobny do Uchihy.
Mimowolnie jęknęłam zrezygnowana.
Czarno-włosy nie przejmował się moją reakcją.
Wyciągnął do mnie rękę i przedstawił się:
-Jestem Itachi Uchiha.
Na dźwięk tego nazwiska znów mimowolnie jęknęłam
przestępując z nogi na nogę.
Ile tych Uchihów jest. Jak sobie pomyślę, że co chwila
miałby mnie zaczepiać inny to aż…
Jezu znów jęknęłam. Zaraz koleś sobie coś o mnie
pomyśli. Albo napalona, albo choruję na jakąś niezdiagnozowaną jeszcze jak do
tej pory chorobę.
Wyciągnęłam rękę i podała mu. Rękę miał twardą i
ciepłą. Miło szorowała swoją twardą powierzchnią moją miękką dłoń.
-Sakura Haruno- przedstawiłam się.
-Więc panno Haruno teraz został nam jeszcze taniec.
Nie przeszkadzajmy mojemu braciszkowi, który zabawia się z jakąś tanią
panienką. Zapraszam za mną.- zmarszczyłam brwi.
Itachi chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą. Był
wysoki, taki wysoki. Nawet na szpilkach sięgałam mu ledwie do szyi, a bez
butów? Nawet nie chciałam myśleć. Ciągnął mnie za sobą po tych wszystkich
ciemnych korytarzach, aż wyszliśmy na salę. Poprowadził mnie na parkiet.
Odwrócił się ujmując delikatnie mnie w pasie, a drugą rękę chwytając w szorstki
uścisk. Swoją drugą rękę ułożyłam mu delikatnie na twardym bicepsie. Opanowałam
pragnienie ściśnięcia go i sprawdzenia jaki jest twardy. Po prostu dałam się
poprowadzić w tańcu.
-Jest pani urodzoną tancerką.- Nie chciałam spojrzeć
na jego twarz patrzyłam, albo na jego klatę, albo ponad jego ramieniem na gości
tańczących niedaleko nas. I w tedy napotkałam wzrok matki. Uśmiechała się szeroko wielce zachwycona
moim partnerem. Itachi czując, że się gapie tylko w jedno miejsce odwrócił się
i też tam spojrzał. Matka od razu zamarła i odwróciła wzrok. Widząc jego
pytający wzrok odpowiedziałam z sarkazmem
-Mamusia.
-Aaaahhaaa- przeciągnął wyraz dając mi tym znać, że
rozumie. Posłałam mu lekki uśmiech.
-Czym się zajmujesz Itachi?- zapytałam, aby zacząć
rozmowę.
-Bardzo wieloma rzeczami, różnego typu biznesy,
transakcje.- Transakcje- myślałam. Itachi nie wygląda na gangstera, ale może
nie takiego typu miał na myśli transakcje .
-a ja- zaczęłam
-jesteś świeżo po Harvardzie z dyplomami z
politechniki i informatyki, miss, pierwsze swoje technologie wydałaś już na
rynku, laureatka parunastu konkursów naukowych, najlepsza możliwa średnia ocen
z Harvardu, o dziewczyno jesteś dobra, a
pracujesz u Leona.- patrzyłam na niego z rozdziawionymi ustami. Czy wszyscy tu
wiedzą o moich osiągnięciach.
-Skąd to wiesz?- zapytałam
-A z twoich akt które znalazłem w firmie mojego brata-
to teraz to już naprawdę nie wiedziałam co powiedzieć. Jakiś jego brat miał w
swojej firmie moje osobiste akta, a on o tym mówi jak by nigdy nic. Przecież,
to jest karalne, za to można iść siedzieć.
Co się kurwa z tymi ludźmi dzieje.
Poczułam się teraz mała, nic nie warta, bez zagadek,
bez wzbudzania swoją osobą czyjejś ciekawości.
Jak wzbudzać w kimś ciekawość swoją osobą, jak pewnie
każdy tu obecny zna mój życiorys. Twarz Itachiego nagle przybrała kpiący wyraz
twarzy, a ja poczułam szarpnięcie do tyłu i wylądowałam pod ramieniem innego
mężczyzny. Serce przyśpieszyło rytm, ręce się pociły. Mój oddech przyśpieszył.
Bardzo dobrze wiedziałam kto powoduje u mnie takie reakcje.
-Szybciej, postaraj się, weź go głębiej.- Odchyliłem
głowę do tyłu i próbowałem się skupić na ustach zaciskających się na moim
członku, ale kurwa nie mogłem. Wciąż miałem przed sobą twarz ślicznej Sakurci.
A gdyby tak? –pomyślałem sobie i zamiast klęczącej
blondynki wyobraziłem sobie, że ściskam w dłoniach różowe pasemka włosów.
Uff od razu lepiej.
Kurwa kogo ja chce oszukać, wcale nie jest lepiej.
Chwyciłem blondynkę za ramiona i uniosłem ją do góry.
Wypuściła mojego członka z ust z głośnym mlasknięciem.
Może jak nie będę widział jej twarzy poczuję się
lepiej.
Jednym ruchem odwróciłem ją do siebie tyłem i ręką naciskającą
na jej plecy nakazałem się pochylić. Uniosłem jej suknie do góry odsłaniając gładkie
pośladki. Szybko zaciągnąłem na mojego przyjaciela prezerwatywę i jednym ruchem
wszedłem w nią od tyłu. Jęknęliśmy razem.
Tak teraz dużo lepiej.
-Słodki Jezu- wyjęczałem.
Usłyszeliśmy głośne stukanie szpilek o podłogę. Na
pewno nas zobaczy, ale nie mogę przerwać jestem już blisko.
Najwyżej zapytamy się czy nie chce się przyłączyć. Ino
też olała zbliżającą się do nas osobę. To dało mi trochę adrenaliny do żył i
wreszcie doszedłem, zaraz po mnie jęknęła Ino.
Po seksie ogarnęliśmy się i jak by nigdy nic
wróciliśmy na salę. Pociągnąłem Ino za sobą do stołu z przekąskami odnajdując
to czego szukałem.
Burbon.
Nalałem sobie trochę do krystalicznej szklanki i odwróciłem
się z zamiarem odszukania wzrokiem mojej małej słodkiej dziewczynki, którą
zamierzam w najbliższym czasie przelecieć. Mi się żadna nie oprze i ja nie
odpuszczę zdobyczy, która mi się spodobała. Znudziła już mi się Ino i czas poszukać
sobie nowej panny która będzie na moje usługi i tak się stało, że upatrzyłem
sobie młodą Haruno, odtrącając tym samym inne kobiety ustawione do mnie w kolejce.
Dobra namierzyłem jej pedalskiego kumpla. Gdzieś
niedaleko, całkiem blisko musi być…
Boże tylko nie to!
Zamarłem widząc z kim tańczy. Zagapiłem się na jej
zgrabny tyłek gdy do niej szedłem, a potem spojrzałem na swoje ręce, które, aż mnie
świerzbiły żeby ścisnąć w nich ten malutki zgrabny tyłeczek. Szybko otrząsnąłem się z tych myśli powracając wzrokiem na twarz mojego podłego brata.
Uśmiechnął
się przebiegle. Nie mógł się oprzeć no oczywiście. Zawsze chce tego samego co
ja. Chwyciłem ją za rękę którą trzymałą na jego ramieniu i pociągnąłem ku
sobie. Wpadła jak piłka w moje ramiona, a ja od razu je na niej zacieśniłem.
-Itachi- warknąłem
-Sasuke- odwarknął równie groźnie.
Mierzyliśmy się przez chwilę groźnymi spojrzeniami po
czym chwyciłem Sakurę za rękę i szarpnąłem nią delikatnie zmuszając, aby szła
za mną. Itachi widząc to złapał za jej drugą rękę i również pociągnął do
ciebie. Biedna dziewczyna mało co się nie rozerwała. Syknęła cicho i patrzyła
na nas zdezorientowanym wzrokiem. Szybko wyszarpała swoje ręce z naszych
uścisków i wysyczała
-Nie róbcie scen- po czym odwróciła się i odeszła
prosto w łapy Oliego. Co ja bym dał, żeby być jej tak blisko jak on. Ja bym
korzystał z tego ile mogę. Mając ją w swoim domu tylko dla siebie.
O Boże
Poczułem jak mój mały przyjaciel drgnął na tę myśl w
moich spodniach.
Itachi widać było myśli o tym samym. Skinąłem na
niego głową, aby poszedł za mnie w róg Sali,
tam gdzie nikt nie zwróci na nas uwagi.
-Itachi ona jest moja odpierdol się słyszysz moja-
wysyczałem mu w twarz.
-O ile wiem jesteś tu z kimś, a Sakura widziała was w
korytarzu, żebyś widział jak się zarumieniła, ona jest urocza. – dokończył.
Moim ciałem wstrząsnął szok.
O kurwa
Widziała
Tylko nie ona.
To szanse na zdobycie przyzwoitki chyba
mam już za sobą, ale kurwa nieb mogę jej odpuścić. Jeszcze żadna mi się nie
oparła. Wszystkie na mnie lecą, czuję, że jest dla mnie niezłym wyzwaniem, a
taka panna przy boku to jest coś, choćby na kilka tygodni.
Nie bawię się w miłość. Moje związki polegają na
przyjemności.
Ona daje mi przyjemność, a ja za to pokaże się z nią w
paru miejscach przez co ma szanse zyskać sławę i pieniądze na przykład jako
modelka, albo aktorka.
Robię co chce i kiedy chce.
Itachi jest taki sam. Jest poważnym zagrożeniem.
-Może ty jesteś sam? – prychnąłem.
Odszukałem wzrokiem odpowiedniej dziewczyny i jej
pomachałem. Odmachała mi skrępowana patrząc na Itachiego. Uśmiechnąłem się do
niego z tryumfem wymalowanym na twarzy gdy on nagle zgasł. Podchodziła do nas
Sakura. Ustała do mnie tyłem całkowicie mnie olewając, przodem do mojego brata,
co wywołało u niego szeroki uśmiech, niemal od ucha do ucha. Prychnąłem
cicho urażony tą zniewagą.
-Itachi chciałam ci podziękować za taniec, nie miałam
wcześniej okazji z pewnego powodu- przerwała na chwilę odwracając do mnie lekko
głowę, sygnalizując tym, że ja byłem tym powodem.
-A, że już się zbieramy chciała bym, też się z tobą pożegnać.
– Wyciągnęła rękę na pożegnanie, a Itachi ją ujął w swoją.
-Dziękuje, za taniec rozmowę i dobranoc Itachi-
powiedział dźwięcznym głosem, od którego zmiękły mi nogi. Miałem ochotę
przygnieść ją swoim ciałem jak w tedy w windzie. Westchnąłem zrezygnowany
patrząc jak Itachi przysuwa swoją twarz do jej ręki i całuje ją patrząc jej w
oczy. Wściekły miałem ochotę tupnąć nogą. Posłała mu taki uśmiech, że aż
zmiękły mi kolana.
Czemu do mnie się tak nie uśmiecha. Czułem zazdrość
Zamiast tracić czas z Ino mogłem łazić za nią jak
Itachi i to może teraz ja bym jej posyłał uśmiechy zachęty.
Przewróciłem oczami i mając tego dość chwyciłem
dziewczynę za łokieć i pociągnąłem za sobą.
-Chodź Sakura odprowadzę cię.
Zmierzałem z nią do wyjścia. Przyjąłem z ulgą fakt, że
mój brat nie burczał jęków sprzeciwu, a Sakura szła posłusznie, rzucając mi od
czasu do czasu mordercze spojrzenia.
Musiała być świetna w łóżku.
Zadowolony chwilą spokoju nie zauważyłem kto idzie w
naszym kierunku i zakląłem siarczyście. To nie był jeden z najlepszych moich dni.
-Sasuke skarbie dawno się nie widzieliśmy, co tam u
mojego byłem fenomenalnego kochanka?- zapytała słodkim głosem.
Posłałem jej uśmiech za to że nazwała mnie
fenomenalnym kochankiem, a po kolejnych jej słowach miałem ochotę strzelić
najpierw jej, a potem sobie w głowę.
-O następna zdobycz, a co z Nataszą, a nie twoja
ostatnia to była Neko, nie kurde co ja gadam po Neko była przecież jeszcze ze
trzy, albo cztery, a potem dopiero Ino. Szacun w ciągu pół roku.-
Poległem, widziałem to w wyrazie twarzy Sakury.
Wiedziałem, że teraz już nie pójdzie łatwo. Kobiety
nienawidzą słuchać o swoich poprzednikach.
-Mishi to nie najlepsza pora chwilowo jestem zajęty. Spotkamy się później w
moim Hotelu dobrze-
Poczułem jak Sakura się wzdryga.
-Jasne do zobaczenia później Sasuke. -
Przez ten czas Sakura grzecznie stała i nie reagowała
na nic. No tak dobre wychowanie nie pozwala odejść od towarzystwa, bez
uprzedzenia, ani też przerywać rozmowy.
Mała Dama.
Przy wyjściu zatrzymałem się i zamieniłem kilka zdań z
ochroniarzem.
Pociągnąłem ją na parking i ustałem przed moją
limuzyną. Otworzyłem jej drzwi, a ona stała tylko i gapiła się na mnie.
-Wsiadaj- powiedziałem
-O nie ja nigdzie z tobą nie jadę, nie ma mowy ja…
jestem tu z kimś innym i…
-Powiadomiłem twojego szefa i Oliego, że wracasz ze
mną nie martw się.
-Nie martwić się, jak mam się nie martwić. Złapie
taksówkę poradzę sobie naprawdę.
Wyciągnęła ręce przed siebie i zaczęła się cofać do
tyłu. Tracąc cierpliwość, podszedłem do niej i pochyliłem się jedną rękę
wpychając Sakurze pod kolana a drugą pod plecy. Pisnęła cicho zaskoczona jak moim
czynem. Niosłem jej niesamowicie kruche ciało do samochodu. Czułem jak by w
każdej chwili miała się rozpaść mi na rękach, jak zapomnę się i za mocno ją do
siebie przygarnę. Jej chude ramiona objęły moją szyję w geście asekuracyjnym
jak bym miał ją puścić. Ułożyłem ją delikatnie na siedzeniu limuzyny i
odsunąłem się. Od razu zapragnąłem znów ją do siebie przygarnąć, gdy tylko
poczułem zimno na klacie i ramionach.
Patrzyła na mnie tymi swoimi wielkimi zielonymi
oczami, gdy usiadłem obok niej i podałem kierowcy adres bez zająknięcia.
-Skąd wiesz?- Zapytała
-Bo mieszkasz w budynku należącym do mnie. – odpowiedziałem
najnormalniej w świecie.
-Jak ci się pracuję z Leonem- zapytałem po dłuższej
ciszy jaka między nami zapanowała. Coraz bardziej zbliżaliśmy się do jej
miejsca zamieszkania.
-Trudno stwierdzić pracowałam dzisiaj dopiero pierwszy
raz. –
Przysunąłem się do niej nieco bliżej kładąc rękę na
jej udzie. Spojrzała na mnie nie ufnie. Przeszły mnie ciarki gdy przesunąłem
rękę wyżej. Ona też zadrżała. Pochyliłem się i zacząłem wodzić nosem po jej
policzku, włosach, a potem uchu.
Boże pachniała cudownie.
Przesunąłem
rękę jeszcze wyżej przygryzając płatek jej ucha. Jęknęła cicho. Wróciłem do jej
twarzy i spojrzałem w oczy.
Ujrzałem w nich niezdecydowanie, skrępowanie i
pragnienie.
O tak małej Sakurci dawno pewnie nikt nie pukał, to
dla mnie szansa. Głodne kobiety to wściekłe kobiety. Położyłem jej dłoń na policzku
i niczym łowca rzucający się na ofiarę wpiłem się w jej usta o kolorze wina. I
tak też smakowała. Winem.
Pod moją siłą upadła na siedzenie, a ja za nią.
Dobrze, że nie opuszczałem szyby od kierowcy. Całowałem wargi Sakury i
czekałem, aż znaczenie oddawać pocałunki, ale nic takiego się nie działo.
Rozchyliła jedynie usta chcąc nabrać powietrza, a ja skorzystałem i wepchnąłem
jej swój język do jej ust. Nie protestowała, nie odpychała mnie, ale także i
nie oddawała pocałunków, ani się nie poruszała. Otworzyłem swoje oczy i
spojrzałem na nią dalej całując. Jedną ręką podpierałem się tuż obok twarzy
dziewczyny, a drugą coraz wyżej przesuwałem na jej udzie. Gdy dotarłem do jej
bielizny, mało nie krzyknąłem z zachwytem.
Moja
Jeszcze dzisiaj będzie moja.
Odgarnąłem kawałek jej koronki i wsunąłem w jej
wnętrze dwa palce. Jęknęła poruszając się nagle. Przeturlała się nagle, a ja
znalazłem się na podłodze limuzyny, a na mnie Sakury. Moje palce wciąż w niej
tkwiły. Nachylała się nade mną patrząc w moje włosy. Od świata odgradzała nas
kurtyna jej różowych włosów. Ręce miała oparte na mojej klatce piersiowej,
natomiast ja jedną ręką jej dogadzałem a drugą trzymałem na jej udzie.
Przygryzła swoje wargi, i tym razem to ona zaatakowała moje usta.
Boże, jak ona wspaniale całowała.
Jedną rękę przesunęła na moją szyję, przysuwając moją
głową bliżej siebie, a drugą zjechała wprost na mojego przyjaciela. Szybko
stanął na baczność i stwardniał tak, że aż bolało. Jęknąłem w jej usta. Gdy zaczęła
się poruszać na moich palcach myślałem, że nie dam rady dłużej, a mój fiut
rozerwie wszystko co miał na swojej drodze i wbije się w łono Sakury.
Poruszała się na mnie w taki sposób, że także ocierała
się kroczem o mojego fiuta, nie tylko nabijała się na moje palce. Czułem, że stwardniałem
jeszcze bardziej, a myślałem, że to niemożliwie. Teraz to naprawdę sprawiło mi
to ból. Musiałem się znaleźć blisko Sakury i to już. Jednym pociągnięciem
zerwałem z niej majtki i rzuciłem w głąb limuzyny. Jęknęła słodko w moje usta.
Kciukiem zacząłem drażnić jej łechtaczkę, a w tedy ona przerwała pocałunek i
oparła głowę o moje ramie cicho jęcząc. Była taka słodka. Przyśpieszyła tępa
biodrami.
Nagle i ja poczułem ogarniające mnie ciepło w
podbrzuszu. Ręka Sakury wbiła się pod mają bieliznę i ścisnęła mojego
przyjaciela, a ja zacisnąłem szczękę, żeby nie dojść już w tej chwili. Boże co
ona ze mną robiła. Czułem jak coraz bardziej zaciska się na moich palcach. Była
blisko. Ja też już prawie nie panowałem nad sobą. Gdy ręka Sakury zaczęła poruszać
się w górę i w dół nie wytrzymałem. Doszliśmy jednocześnie w głuchymi jękami.
Podniosłem głowę gdy stan euforii już się zakończył i spojrzałem na równie
zmęczoną Sakurę. Wstała ze mnie poprawiła swoją sukienkę i wyszła z limuzyny
zostawiając mnie kompletnie zaskoczonego
na podłodze
limuzyny.
Co ja sobie wyobrażałam, co ja zrobiłam, Jezu. To już
nie może się powtórzyć, muszę go za wszelką cenę unikać. Wbiegłam do mieszkania
i pognałam do swojego pokoju. Przez moje ciało jeszcze przemawiam orgazm i tylko
za sprawą Sasuke.
Boże przecież ja go nawet nie znam.
Spojrzałam na swoją dłoń. Miałam jeszcze na niej
spermę Sasuke. Oparłam czoło o szybę okna i spojrzałam w dół limuzyna Sasuke
właśnie odjeżdżała.
Miałam cichą nadzieję, że może pobiegnie za mną, ale
on nic nie uczynił. A co ty sobie
idiotka myślałaś.
Przecież uprzedzał kobietę na przyjęciu, że później spotkają
się w hotelu.
Na pewno nie będą tam pić herbaty.
Zła weszłam do łazienki i położyłam się spać.
Rano wstałam z nową motywacją. Czas się ogarnąć.
Wyprostowałam moje długie włosy i pozostawiłam rozpuszczone. Do tego makijaż,
koronkowa czarna bielizna i ołówkowa sukienka przed kolano. Szpilki z
delikatnym paskiem na kostce dopełniły wszystko. Spojrzałam na siebie.
Wyglądałam zjawiskowo.
Oli w kuchni zagwizdał na mój widok.
-O dziewczyno.
-Oli biorę moją torbę sportową do pracy. Przyjdź po
mnie o szesnastej musimy iść na siłownie i spalić kalorie z ostatnich kilku
dni.
-Jasne nie ma sprawy o szesnastej.
Na swoje piętro poszłam schodami, rezygnując z windy.
Lancz też spędziłam w biurze, a po pracy Oli zaprowadził mnie od razu do naszej
wybranej siłowni. Przebrałam się w stanik sportowy i poprawiłam mój kolczyk w pępku.
Leginsy i conwersy podkreślały moją figurę. Odtwarzacz mp3 włożyłam za pasek
leginsów z powodu braku kieszeni. Oli już na mnie czekał.
-O ktoś znów zaczął nosić kolczyk w pępku. Mówiłem ci,
że wyglądasz z nim super, a mówiłaś mi, że to studencka głupota.
-Ta…- jęknęłam tylko.
Od razu skierowałam się na bieżnie. Włożyłam słuchawki, puściłam moją play listę i zaczęłam
od marszu i stopniowo podwyższałam tępo. Skupiona gapiłam się ścianę prze
de mną. Nagle przede mną wyskoczyła
uradowana twarz Itachiego krzyczącego głośne Buuu!
Straciłam rytm i poleciałam do tyłu prosto w czyjeś
ramiona. Uniosłam do góry głowę i zamarłam.
-No bracie dzisiaj jest twój szczęśliwy dzień zdobycze
same rzucają się na ciebie.- na tę uwagę zaczerwieniłam się lekko i spuściłam
głowę. Po czym ustałam na własnych nogach i odsunęłam się od nich patrząc to na
jednego na drugiego. Oboje zmierzyli mnie od stup do głów, przez co
zaczerwieniłam się jeszcze bardziej. Gdy poczułam jak owija się wokół mnie
czyjaś ręka drgnęłam, ale jak wyczułam zapach Oliego wtuliłam się w niego
instynktownie. Itachi gapił się na mnie z uśmiechem, a Sasuke strzelał
piorunami z oczu prosto w rękę Oliego która mnie obejmowała. Pewnie on też to
zauważył bo przycisnął mnie do siebie jeszcze mocniej.
-Przepraszam Sakuro, że cię wystraszyłem, ale nie
mogłem się powstrzymać byłaś tak zamyślona, o czym, a może o kim tak dumałaś?-
Nie Sasuke mu nie powiedział, na pewno nie, a może, przecież to są bracia.
-Sakuro chciał bym zaprosić cię na kolację- wszyscy od razu spojrzeliśmy na właściciela
głosu z zaskoczeniem.
-Mmm ja.. nie za bardzo mam czas i …- jąkałam się
patrząc w podłogę.
-No co ty Sakura wyluzuj mam lepszy pomysł chodźmy w Sobotę
do klubu wszyscy- spojrzałam z przerażeniem na Sasuke, a potem na Oliego.
To są chyba jakieś jaja.
-To świetny pomysł- zawtórował Itachi.
-Może być- jęknął Sasuke.
Nie podobało mi się to wszystko, ale trzech facetów
gapiących się na mnie zmusiło mnie do odpowiedzi.
-No dobra.
Od autorki: No i mamy nową nocię. Straszny ze mnie leń,ale postaram się poprawić, ale to po majówce. Pewnie tak za jakieś dwa tygodnie teraz będę dosyć zajęta. W końcu rok szkolny się kończy. Pozdrawiam :)