piątek, 14 sierpnia 2015
Jednopartówki
Pod moim menu jest zakładka ,,Jednopartówki". Ukazała się właśnie pierwsza partówka. Zapraszam do czytania. Pozdrawiam :)
poniedziałek, 6 lipca 2015
Pokuta
-To by
dopiero była ironia losu, prawda?(...)
-Dlaczego by
to była ironia losu?
-Ponieważ,
panno Ciekawska, jestem agnostykiem (...)
-Jesteś...
agnostykiem?(...) Nie jesteś pewny, czy Bóg istnieje?
Jak to
możliwe? Jesteś aniołem, na litość boską!
- No i co?
-No i to, że
jesteś istotą bożą. On cię stworzył.
- Was też
podobno stworzył, a czy niektórzy ludzie nie wątpią w jego istnienie? więcej
~`Susan Ee –
Angelfall
Zamknęłam na moment oczy, mając nadzieję, że to nie on
leży koło mnie, że to widmowe przywidzenie. Po tym wszystkim byłam pewna, że za
chowa się jak by mnie nie znał, że
będzie mnie ignorował, jak zużytą i
zbędną szmatę. Dlaczego miał by chcieć mnie znać? Już mnie zaliczył, do niczego
więcej nie jestem już mu potrzebna. Musiałam to zakończyć. Musiałam chronić się
przed upokorzenie. Musiałam uciekać.
Wczesny ranek. W moim pokoju panowała szarość. Jeszcze
wczoraj było tu kolorowo i radośnie, dzisiaj puste pomieszczenie z moją
zbrukaną duszą to- jedyne co tu widać. Wyszłam na balkon. Deszcz lekko mnie
zmoczył, przyjemni ochłodził, a teraz puka o szybę. Mimo tego moja głowa jest
pełna niedobrych myśli. Jest mi źle. Zrobiłam coś, czego żałuję. Dzień dopiero
się zaczął, dopiero minął przedświt, a ja już zdążyłam zrobić z siebie kurwę.
Myśl ta przyleciała do mnie kilka minut temu, tuż po fakcie i nadal ze mną jest
, nie chce odlecieć. Smutno mi, bo już myślałam, że się z tego wyleczyła, że
zmieniłam się na lepsze. Jestem jednak niezmienna. Popełniam znów te same
błędy. Jaka jest moja dzisiejsza wymówka dotycząca mojej nocy?
Zauroczył mnie.
Błyszczał w
tłumie,
od razu
przyciągnął mój wzrok do siebie-
palił się jak
światło, a ja byłam ćmą ślepo zmierzającą w jego kierunku nie patrząc na
konsekwencje. Obiecałam sobie, że następnym razem zrobię to z miłości, a jak
nie z miłości to chodziarz z silnej sympatii. Nie kochałam go, nawet nie
lubiłam, był natarczywy, ale ciągnęło mnie do niego. Byłam z nim bo przyciągał
mnie, palił się jak światło, a ja nie potrafiłam odwrócić od niego wzroku, a na
koniec uciekłam, bo bałam się, że jeszcze chwila i znów się poniżę, ale prawda
jest taka, że chciałam, a może potrzebowałam tego podniecenia, potrzebowałam
przynależności i kogoś kto by kierował i podejmował decyzję za mnie. Może
miałam dość samodzielności, może potrzebowałam poleceń i świadomości, należenia
do kogoś. Potrzebowałam zbrukania, takiego jaki zapewnił mi Sasuke. Nie wiem
dla czego o tym myślę, dlaczego strzepuje z siebie te słowa, dołując się
jeszcze bardziej, zamiast przywołać ciszę i zasnąć, i obudzić się w słoneczne
popołudnie, nie pamiętając już o tym kim byłam, jaki był pełen smaku i jak
mocno się palił.
Wzięłam uspokajający oddech.
Czas przywołać do siebie dumę.
Czas zasnąć i zapomnieć, wrócić do normalnego życia,
robię tak zawsze.
Zostawiła mnie, jestem tego pewien, przebiegłem całe
mieszkanie i jej nie znalazłem. Zwykle to ja opuszczam w ten sposób swoje
kochanki. Teraz wiem jak się czują. Pewnie tak samo jak ja teraz: słaby,
przygnębiony, zastanawiający się co zrobiłem nie tak, zawiedziony, samotny- nie
wiem.
Nie znam słów którymi mógłbym sprecyzować swoje
odczucia, i nie mam słów, aby opisać ją. Jest jak rozmazany szkic. Czułem, że
następuje początek mojego końca, wszystko szlag trafił, jedynie czego chciałem
to udać, że nigdy nic się nie wydarzyło. Gdy leżąc zrozumiałem, że zapomnienie
nie jest możliwe, zacząłem kłamać. Największe łgarstwo jakie wymyśliłem w życiu
jest to, że tej nocy nie było, że to wszystko wydarzyło się w mojej głowie, że
ktoś taki jak Sakura Haruno nie istnieje.
Wiem, że z góry skazany jestem na porażkę.
Wstałem z łóżka, jeszcze raz upewniłem się, że na
pewno jej nie ma, że nie zawinęła się w pościel, że w cale jej, do tej pory nie zauważyłem. Gapiłem, się w te
łóżko bite pół godziny i mimo moich szczerych chęci i pragnień- nie było jej
tam.
Wiedziałem, że muszę o niej zapomnieć i wiedziałem już
jak mogę to zrobić, chodźmy na chwilę.
Nawet nie wiem kiedy znalazłem się pod barem. Cofnąłem
się upewniając się w swoich racjach i spojrzałem na napis ,,Bar Sawana”.
Wszedłem. Od razu dobił do mnie smród z toalet i zapach tytoniu, oraz
alkoholów. Mieli tu raczej słaby wybór więc nie zastanawiając się długo
wcisnąłem w rękę barmana plik pieniędzy i kazałem przynieść najlepszy trunek
jaki tu mieli i stać przy mnie i polewać. Barman zgodził się od razu. Przez
parę godzin stał przy mnie i polewał mi sake za każdym razem jak wypiłem
kieliszek.
W pewnym monecie poczułem czyjąś dłoń na ramieniu. Przekręciłem lekko głowę i spojrzałem na dłoń
z o długich czerwonych paznokciach. Podniosłem wyżej głowę i napotkałem
spojrzenie brązowych oczu. Dziewczyna nie była brzydka, ale na pewno jeszcze
przed dwudziestką. Uśmiechnąłem się lubieżnie. Tak, dzisiaj zapomnę o
wszystkim.
Kiedyś, nie tak dawno temu, myślałem, że każdy rodzaj
seksu, nawet najgorszy jest wart zapamiętania. Byłem pewny, że nie da się
zapomnieć kobiety z którą spędziło się parę nagich chwil.
A teraz jestem w niej- dużo młodszej ode mnie, która
jeszcze godzinę temu była taka nęcąca- a tym co teraz przeżywam nie jest wybuch
doznań, a jedynie ślepe ruchy. Nie mogę doczekać się, aby z niej wyjść, aby
skończyły się te katorgi, wziąć kąpiel i jak najszybciej o tym zapomnieć, ale
czy nie o to właśnie chodziło? Przecież
jestem z nią po to, żeby zapomnieć. Jeszcze o jednej nie zapomniałem, a już
chce zapomnieć o drugiej, tyle, że o niej zapomnę bardzo szybko, a Sakura jest
w mojej pamięci, nie mogę się od niej odciąć. Nawet teraz jest ze mną.
Jestem teraz z jedną z tych kobiet, które wabią, liczą
na sponsoring, chcą zawsze czegoś więcej, kuszą do grzechu.
Jest ładna, ma duże jędrne piersi i ładne ciało, więc
dlaczego na mnie nie działa?
Jeśli miał bym oceniać seks z kobietami, dał bym jej
dostateczny, po przemyśleniu dostateczny z minusem, albo dwoma. Pieprze ją i
marzę o tym, aby już skończyć, by być już u ciebie. Dziewczyna ma zaciśnięte
oczy i usta. Zdaje się, że czuje się błogo. Co chwila wzywa Jezusa, Boga i
wszystkich świętych, jak by była w trakcie religijnego objawienia. Jej głos
jest piskliwy. Musi udawać. Nie wierzę,
że tak różnie odbieramy ten akt- tą samą sytuację. Z minuty na minutę jej
przedstawienie coraz bardziej mnie drażni. Pewne widziała coś takiego na jednym
z pornoli i myśli, że tak trzeba. Mam ochotę zatkać swoją dłonią jej usta, żeby
przestać dalej słyszeć tych pisków. Czuję, jak zaczynami pulsować czaszka, jak
robi mi się niedobrze. Nagle przychodzi do mnie myśl, może te wszystkie krzyki
mają zachęcić mnie do szybszego finiszu, może jej tak samo źle jak mi, może też
chce to skończyć jak najszybciej. Może i ona miała dość już po pierwszej
minucie. Zastanawiam się czy ona faktycznie czuje rozkosz. Włosy ma rozrzucone
we wszystkie strony hotelowego łóżka, policzki zaróżowione, a usta otwarte w
spazmach co chwila wymieniające imię innych świętych. Następuje cisza, czuje
jak coraz bardziej zaciska się wokół mojego członka. Wreszcie się zamknęła.
Staram się skupić na swoich doznaniach. Zwiększam tępo, czuje, że doszła.
Wstrząsa nią dreszcz i podczas tego jak ona dochodzi do siebie po orgazmie, ja
staram się dotrzeć do swojego. Widzę jak
już doszła do siebie i chce otworzyć usta
by znów zacząć wzywać Boga.
Pochylam się i nie mogę się powstrzymać przed zatknięciem jej ust. Otwiera oczy
i patrzy na mnie. Czuję, że jej wzrok
mnie dezorientuje. Wychodzę z niej i szybko z siłą przerzucam ją z pleców na
brzuch. Przyciskam jej głowę swoją ręką do materaca, aby nie pozwolić jej
krzyczeć i sam po chwili z wielkim wysiłkiem osiągam orgazm. Wychodzę z niej i
zmierzam do łazienki- bez żadnego słowa zostawiam ją tam. W łazience ściągam
prezerwatywę i wrzucam do kosza. Myję ręce, a następnie twarz. Zastanawiam się,
co mam jej powiedzieć. Może w cale nie będę musiał nic mówić. Ubiorę się i
wyjdę bez słowa. Narzuciłem ubrania i po kilku wdechach wyszedłem. Od razu
zacząłem zmierzać do drzwi gdy usłyszałem jej cichy głosik:
-Było mi dobrze. – Cholera i co jaj mam powiedzieć? Że
też było mi dobrze? To kłamstwo. Seks z nią jest jak końcówka piwa- Wygazowana
i smakująca jak siki. Że ostatnie 10 minut z nią to czas zmarnowany, że równie
dużo przyjemności czerpie z nudnych spotkań biznesowych. Że dla mnie było to
puste i bez przyjemności? Nie, oczywiście, że jej tego nie powiem.
-Taaaaaaa- przeciągnąłem. Niech czyta to jak chce.
-Zostaniesz na dłużej?- Zniża głos do zmysłowego
szeptu i ten głos jest przyjemny. Dlaczego nie mruczała tak jakieś pięć minut
temu? Powstrzymuje się przed powiedzeniem jej z jakim bólem przetrwałem ten
czas z nią i że nigdy już nie chce tego doświadczyć, ale przecież nawet
beznadziejny seks to wciąż seks, a ja lubię go. Jednak nie jestem pewny czy za
drugim razem chodźmy mi stanął.
-Chciałbym zostać, ale nie mogę, bardzo mi przykro, na
pewno spotkamy się niedługo.
-Na pewno nie możesz zostać?- znów pyta, przyjmując
najbardziej seksowną pozycję jaką umie. Skrzywiłem się na ten widok.
-Znajdę cię i powróżymy to jeszcze- z jej twarzy
wyczytałem, że wie, że to kłamstwo, ale nie przejąłem się tym, wyszedłem.
Rano poszedłem do pracy, ale nie natknąłem się na
Sakurę, mimo, że czekałem na nią bitą godzinę. Za każdym razem gdy słyszałem
otwierające się drzwi miałem nadzieję, że to ona, przeliczyłem się, nie
widziałem jej do końca dnia. Cały dzień był dla mnie katorgą. Ciągle o niej
myślałem. Ciągle zaprzątała moją głowę. Wyobrażałem sobie jak ściągam z niej
ubrania, jak ją pieszczę, jak ciągnę ją
za włosy i jej jęki bólu zagłuszam swoimi ustami. Wszystko doprowadzało mnie do
furii. Musiałem ją odnaleźć. Musiałem znów ją przelecieć. Seks bez zobowiązań z
nią to jest coś. Ciągnęło mnie do niej i to mnie przerażało. Musiałem załatwić
to inaczej… Musiałem zapomnieć…
Przecinałam ulicę jedna za drugą. Moim celem był dom
po ciężkim treningu na siłowni. Uwielbiałam ten stan gdy ze zmęczenia trzęsły
mi się nogi i ręce.
-Witam piękną panią- usłyszałam głos za swoimi
plecami. Mimowolnie zatrzymałam się. Nie tylko nie on. Zamknęłam oczy mając
nadzieję, że jak się odwrócę i je otworze przekonam się, że się tylko przesłyszałam.
Jakie i złudne były te moje pragnienia. Przykleiłam na usta typowy słodki
uśmiech i powoli się odwróciłam w stronę prześladowcy.
-Witaj- mimowolnie spojrzałam w jego czarne tęczówki.
Były piękne. Miały w sobie tą głębię, ale i surowość.
-Czyżbyś wracała po siłowni? Daj poniosę ci torbę i
odwiozę cię do domu mój samochód jest niedaleko.- Nawet nie zdążyłam
zaprotestować gdy z rąk wyrwał mi moją sportową torbę. Zapanowała między nami dziwna cisza, ale o
dziwo czułam się dobrze. Co chwila ręka mężczyzny ocierała się o moją i
wiedziałam, że robi to specjalnie, Co jakiś czas zerkał na mnie, a ja na niego.
Spuściłam głowę i instynktownie założyłam włosy za
ucho. Chciało mi się uśmiechać, nie mam pojęcia czemu.
-Lubisz zabawę?- zapytał. Nie wiedziałam o jaką zabawę
mu chodzi, jednak zabawa kojarzy mi się z czymś dobrym, rozrywką, uśmiechem i
chwilami szczęścia.
-Tak- odpowiedziałam.
-To dobrze- to ostatnie co usłyszałam od niego.
Następne wydarzenia potoczyły się szybko. Usłyszałam krzyk ,,Uważaj”, mający za
zadanie odwrócić moją uwagę, a potem zostałam popchnięta na bok, wpadłam w
czyjeś ręce, coś mi przyłożono do ust i twarzy, starając się zaciągnąć łapczywie
czystym powietrzem zemdlałam.
-Zapomnisz Sasuke- słyszę szept.
Klęczę przy kratach przymocowanych poziomo do ściany w
głębi pokoju. Najpierw jest mi do nich przymocowywana jedna ręka, a następnie
druga. Pochylam się eksponując nagie plecy. Za sobą słyszę ciężki oddech.
To ją podnieca…
-A teraz- mówi
miękko, gdy jestem już kompletnie unieruchomiony- zaczynamy.
Zaciskam mocno usta i oczy, żołądek mi się kurczy.
Pierwsze wrażenie jest delikatne i zmysłowe- muśnięcie długiego końskiego
włosia na łopatkach.
-To twoja kara.
Ogłasza. Czuje ją za sobą. Upaja się sceną: mężczyzny
na jej łasce, mrugające światło i bat gotowy do akcji.
Pierwsze razy są znośne. Rozgrzewa mnie. Krew
gwałtownie napływa mi do skóry, każde muśnięcie odczuwam jak dziesiątki
maleńkich ostrych nacięć. Trzymam oczy zamknięte i rozkoszuje się bólem, ale
czuje, że to za mało.
-Mocniej- mówię.
Chłosta ustaję i słyszę, że kobieta podchodzi do
wiszących na ścianach narzędzi. Wyczuwam, że ma w ręku coś innego. Kilka razy śmiga tym w powietrzu, wprawiając
się w ruchach, które zaraz wykona i nagle czuje pierwszy cios. W skórę wbija mi
się dziesiątki rzemieni zakończonych ostrymi węzłami.
Odrzucam głowę do tyłu i z mojego gardła wydobywa się
jęk, lecz za nim zdążę cokolwiek pomyśleć otrzymuje następny cios. Siła ciosów wciąż się zwiększa, a ja czuję
ukojenie. Jestem niezdolny do zapanowania nad myślami, nie jestem wstanie
niczemu się sprzeciwić, mimo tego czuję się coraz lepiej. Wzdycham powoli
przyzwyczajając się do siły i natężeń zadawanych ciosów.
-Mocniej- warczę przez zaciśnięte zęby.
Twarde rzemienie sprawiają mi coraz więcej bólu.
Trzęsę się. Potrzebowałem tego. Jest mi coraz lepiej. Czuje się coraz lepiej,
gdy od czasu do czasu ostre końcówki owijają mi się wokół ciała dosięgając
brzucha i klatki piersiowej.
Czuję, że po mojej skórze na plecach zostały strzępy,
a krew leje się strużkami. Czuję ukojenie i na moich ustach błąka się uśmiech.
Głowa mi opada i toczy się po ramionach , plecy są wygięte w łuk, ręce napięte,
jednak nie mam jeszcze dość.
-Wystarczy- słyszę głos za sobą.
-Nie!- protestuje, jednak ciosy nie nadchodzą. Słyszę
jak drzwi wejściowe zamykają się z hukiem. Zostałem sam. Wzdycham. Chcę więcej.
Dopiero teraz czuję pieczenie na plecach. Ból przynosi mi ulgę.
Uśmiecham się z
ulgi. Jest mi naprawdę dobrze. Krew z moich pleców brudzi podłogę pode mną.
Czuję, że powieki mi ciążą. Mimowolnie mi się
przymykają. Tkwię dalej przywiązany do kraty. Zawsze mnie zostawia na parę
godzin gdy nie mam dość.
Poczciwa Ten Ten.
Budzę się z lekkim bólem głowy. Leże nieruchomo
czekając na to, że może przejdzie, jednak nie przechodzi. Przewracam się na
prawy boki napotykam coś twardego. Otwieram oczy i natrafiam na czarne
tęczówki. Podnoszę się szybko z łóżka.
-Przesadziłeś Itachi!- Krzyczę- Porwanie? Czy ty jesteś
normalny!?-wstaję i dalej się na niego drę. On również się podnosi i widzę u
niego uśmiech zadowolenia.
-Skarbie- mówi miękko- chciałem ci pokazać, że przy
mnie nigdy nie będziesz się nudzić, być u boku mojego brata to nuda i męka.
Chce żebyś wybrała mnie-
Patrzę na niego z szeroko otwartymi oczami nie rozumiejąc
co do mnie mówi. Nudy? Wybrała?
-Itachi jesteś nienormalny, ja nie wybiorę żadnego z
was. Nie jestem zainteresowania ani tobą, ani twoim bratem!- Odwracam się i idę
ku drzwiom. Ciągnę za klamkę, ale nic się nie dzieje. Odwracam się do Itachiego
z mordem w oczach.
-Otwieraj!- mówię ostro. Na ustach bruneta czai się
uśmiech co jeszcze bardziej mnie drażni. Mam ochotę rzucać w niego wszystkim co
mam pod ręką i patrzeć jak wykrwawia się na puchowym dywanie, na którym stoi.
Skurwysyn- klnę w myślach.
Mężczyzna tylko patrzy na mnie z uśmiechem i kręci
głową.
Mam już dość tych gier, zbliżam się do mojego
utrapienia, natomiast on się cofa wchodząc na łóżko. Widzę, że ma ochotę się
bawić, ja natomiast wręcz przeciwnie.
-No skarbie nie denerwuj się spędź ze mną trochę czasu
i to wszystko. Tylko troszeczkę, małą kolacyjkę- mówi pokazując mi kciukiem i
palcem wskazującym niewielką odległość. Wzdycham. To chyba jedyny sposób, żeby
się sąd wydostać.
-Nie mam ubrań na zmianę.
-Nic nie szkodzi kolacje zjemy tutaj.
-Niech ci będzie- wzdycham zrezygnowana. Widząc
uśmiech zwycięstwa na twarzy mojego prześladowcy sprawia, że mam ochotę mu
walnąć.
Zbliża się do mnie i unosi moją dłoń do swoich ust.
Pozwalam mu na to.
-Czy zechciała by Pani zjeść ze mną kolację?- mówi
trzymając moją dłoń przy swoich ustach i patrząc mi głęboko w oczy. Czuję się
lekko zamotana. Itachi to prawdziwy dżentelmen, nie to co jego brat. Mimowolnie
przed oczami stają mi nasze upojne chwile.
Z zamyślenia wyrywają mnie usta Itachiego stykające
się z moją dłonią.
-Dobrze- zgadzam się na to. Po chwili jestem już
niesiona na rękach przez Itachiego.
-Będę traktować cię jak księżniczkę, nigdzie nie
będziesz musiała chodzić, wszędzie będę ci nosił na rękach, moja prywatna
księżniczka- mówi, a ja się uśmiecham. Umie być czarujący.
-Jak byś mnie tak nosił bym się rozleniwiła i dużo
przytyła, a w tedy była bym za ciężka, aby mnie nosić.
-Nic nie szkodzi, najwyżej przy-pakowałbym na siłowni.
– Śmieje się głośno z jego słów. Idziemy korytarzem w kolorach szaro-
niebieskim. Na podłodze wyłożone są czarno-białe płytki. W równych odstępach od
siebie wiszą piękne obrazy. Przypatruję się każdemu tak długo jak mogę.
Itachi otwiera białe drzwi na korytarzu i wchodzimy do
środka. Pierwsze co mi się rzuca w oczy to piękny ogromny kryształowy żyrandol.
Wisi tuż nad długim lecz wąskim czarnym stołem. Na jego środku stoi piękny
świecznik, a na dwóch końcach jest nakryte dla dwojga osób. Czarne panele pięknie
się błyszczą, a razem z czerwonymi ścianami dają niesamowity kontrast.
Itachi sadza mnie na jednym końcu stołu, na krześle,
po czym zmierza sam na drugi. Podziwiam jego plecy. Szerokie barki, wąskie
biodra i długie nogi. Ma świetną sylwetkę, ale gdy dostrzegam jego twarz zdaje
sobie sprawę, że jest łudząco podobny do Sasuke.
Wchodzą kelnerzy i podają nam posiłki. Żadne z nas się
nie odzywa. Zajmujemy się jedzeniem. Jestem bardzo głodna. Z każdym machnięciem
widelca i jedzeniem w moich ustach czuję się lepiej. Kątem oka dostrzegam, że
Itachi wcale nie je, tylko patrzy się na mnie opierając się na dłoniach. Ma
poważną minę. Patrzy na mnie, ale również i przeze mnie. Tak jak by mnie nie
widział, ale zdawał sobie sprawę, że tu siedzę.
Wycieram usta chusteczką i chrząkam. Brunet mruga co
sygnalizuje mi, że mam jego pełną uwagę.
-Co zamierzasz ze mną zrobić?- pytam
-Przetrzymywać cię dopóki będę tego chciał. –
wypowiada się gładko. Marszczę brwi na te sugestię.
-Czyli?- ponawiam go.
-Czyli dopókim mój brat nie dowie się, że tu jesteś.
-Jak się ma dowiedzieć?
-Jego ludzie mu doniosą, nie martw się kochana, a
teraz jedzmy bo jedzenie nam stygnie, a mam dla ciebie jeszcze trochę
niespodzianek.
Przebrana w długą czarną suknie bez ramiączek czekam
na Itachiego. Po kolacji powiedział mi, że mam włożyć to co znajdę na łóżku w
pokoju. Nie protestowałam. Lubię się
przebierać. Suknia pięknie unosi mój biust i nadaje kształt mojemu ciału.
Czarne zamszowe szpilki z paskiem na kostce wydłużają moje nogi. Odświeżyłam
lekko swój makijaż, a włosy spięłam w
kok wyjmując z niego parę pasemek i zostawiając luźno.
Długo nie musiałam czekać. Gdy tylko skończyłam
przygotowania przyszła po mnie pokojówka i zaprowadziła do pięknego salonu.
Itachi stał przy czarnym fortepianie patrząc na mnie.
Szybko pokonał dzielący nas dystans i wziął mnie na
ręce. Ze śmiechem zarzuciłam mu ręce na szyje.
-Mogła bym się do tego przyzwyczaić.- mówię
-A ja mógłbym przyzwyczaić się do tego, że cały czas
jesteś przy mnie.
Nie komentuje tego. Wole to przemilczeć. Postawił mnie
na środku salonu i stanął za moimi plecami. Spięłam się w oczekiwaniu na to co
ma nastąpić. Słyszałam szmer za sobą, wiedziałam, że szuka czegoś w wewnętrznej
kieszeni idealnie skrojonej marynarki, po chwili poczułam coś zimnego na szyi.
Spojrzałam w dół i ujęłam dłonią piękny wisiorek w kształcie łezki z
szmaragdowym oczkiem. Był przepiękny i pięknie się mienił. Odwróciłam się do
Itachiego twarzą i uniosłam ją w górę chcąc spojrzeć mu w twarz.
-Itachi to naprawdę bardzo miłe, ale nie mogę tego
przyjąć, to za dużo, ja jestem ci wdzięczna, ale…
-Jesteś tego warta i chce żebyś to miała- powiedział
stanowczym głosem, mrużąc oczy.
-Dziękuje- wydukałam tylko i sekundę później objęłam
jego klatkę piersiową ramionami i przycisnęłam policzek do jego torsu,
słuchając bicia serca. Czułam jak oparł podbródek o czubek mojej głowy i
delikatnie i nieśmiało objął mnie ramionami. Słyszałam jak zaciągnął się
powietrzem prawdopodobnie wciągając mój zapach. Już się nie złościłam jeśli
chodziło o porwanie.
Okazało się, że Itachi zabrał mnie na przyjęcie z
okazji dobicia jakiegoś tam targu który przyniósł wielki dochód. Itachi
wprowadził mnie w tą imprezę i już po chwili zaczęłam się naprawdę dobrze czuć.
-Więc czego dotyczyła ta transakcja? – zapytałam.
-Przerzuciliśmy do Korei bardzo duży ładunek broni za
kilkanaście bilionów- mówi zadowolony z siebie, a ja jestem w szoku.
-Legalnie?
-No co ty. – mówi o tym tak lekko, jak by wcale się
niczym nie przejmował.
-Za to można pójść siedzieć.
-Itachi!- wszyscy odwróciliśmy głowy w stronę
strasznego krzyku.
Od Autorki: Mamy rozdział, to i owo jest. Nie wiem kiedy następny post,
mam bardzo napięty grafik i szczerze powiedziawszy mam naprawdę mało czasu. Mam
nadzieję, że nie jesteście źli za zwłokę. Bardzo przepraszam, ale siła wyższa.
Pozdrawiam wszystkich czytelników bardzo serdecznie i do następnej J.
wtorek, 12 maja 2015
Club
+18
Dzisiaj wyjście z Uchihami. Cały tydzień miałam
spieprzony. Stres, nerwy i Sasuke który co chwila przysyłał mi kwiaty do biura
z karteczkami, na których było napisane co chciał by ze mną zrobić i co na
pewno zrobi.
-Ktoś tu ma wielkie ego- wyszeptałam do siebie.
Spojrzałam na siebie. Lekki makijaż moich oczu i mocno podkreślone usta
czerwoną szminką. Włosy podkręcone do tyłu.
Założyłam czarną koszulę która idealnie opinała się na
moim ciele, a do tego piankowa biała spódnica zakładana na biodrach i
rozkloszowana u dołu. Naciągnęłam na nogi czarne pończochy i przypięłam
paseczkami do majtek.
Na nogi wsunęłam czarne szpilki z delikatnymi
paseczkami na kostkach.
Oli już na mnie czekał przy drzwiach. Rozmawiał z
jakimś mężczyzną w czarnym garniturze. Był przystojny. Około czterdziestki.
-Dzień dobry panno Haruno. Pan Uchiha wysłał mnie po
państwo, aby w czasie drogi zadbać o wasz komfort i bezpieczeństwo.
Pół godziny później byliśmy już pod klubem. Jaskrawe
światła wydobywały się z niego na zewnątrz, a głośna muzyka dudniła w uszach.
Wysiedliśmy i ustaliśmy z Olim na końcu długiej kolejki.
No to teraz godzina czekania.
Po chwili podszedł do nas kolejny mężczyzna w
garniturze.
-Zapraszam państwo za mną. Pan Uchiha już czeka.
Weszliśmy do środka szybciej niż inni. Po drodze słyszałam głośne protesty
niezadowolonych ludzi czekających w kolejce. Oli szedł i uśmiechał się do nich
głupio machając rękę mówiąc ,,pa, pa, a od czasu do czasu pokazując język
zazdrosnym mężczyznom, a kobietom zalotne uśmiechy.
Zostaliśmy skierowani do loży dla WiP-ów. Mój
przyjaciel zagwizdał z zachwytu.
Po chwili dostrzegłam jakże intrygującego pana Uchihe.
Stał po środku wianuszka kobiet i uśmiechał się do nich łobuzersko. Blondyna o
niebotycznie długich nogach stała najbliżej niego, trzymając swoją rękę na jego
klatce piersiowej. Ten widok mnie zdenerwował. W końcu to do mnie wysyłał kwiaty
przez cały tydzień, mnie obmacywał na podłodze w limuzynie i to na mnie bez
przerwy był skierowany jego wzrok, nie na nią.
Nagle aż przystanęłam zdając sobie z czegoś sprawę.
Ja byłam zazdrosna.
Boże jaka ja jestem głupia.
Oli spojrzał na mnie pytająco, a ja chwyciłam go za
rami i pokierowałam do najbliższego baru musiałam się napić.
Więc Uchiha tak sobie pogrywa. Dobra ja nie będę
przecież gorsza.
Szybko przechyliłam dla kieliszki Tequili. Lekko
zahuśtałam się na nogach, ale to mi nie
przeszkadzało. Wypiłam jeszcze szybko drinka żurawinowego i pociągnęłam
zdumionego Oliego na parkiet.
Tańczyłam, co jakiś czas trącając rękoma jakiś
przystojniejszych mężczyzn, żeby zwrócić na siebie ich uwagę.
Nagle ktoś podszedł do mnie od tyłu i położył ręce na
moich biodrach. Spojrzałam w górę czując na sobie czyjś palący wzrok.
Sasuke stał patrząc się nie na mnie, a na kogoś za
mną. Uśmiechnęłam się mimowolnie, jak zacisnął dłonie na barierce. Blondynka
obok coś do niego mówiła, ale byłam pewna, że jej teraz nie słucha. Zakołysałam
biodrami przylegając do tego kogoś jeszcze bardziej. Spojrzałam na bok i
zobaczyłam
Itachiego?
O kurwa chyba lekko przesadziłam.
Spojrzałam tam gdzie stał Sasuke, ale już go nie było.
Oli tańczył niedaleko ze szczupłą brunetką.
Dłonie Itachiego jeszcze mocniej mnie do siebie
przyciągnęły, a nos wtulił we włosy tuż za moim uchem wciągając mój zapach. Gdy
odetchnął mimowolnie przeszedł mnie dreszcz.
-Idzie mój braciszek- powiedział mi do ucha- zaraz
będzie ciekawie.
Już po chwili z tłumu wyłoniła się wściekła twarz
Sasuke. Itachi głośno się zaśmiał na ten widok. Ramie przeplótł przez moje
barki i wtulił twarz w zagłębienie mojej szyi. Zdezorientowana spojrzałam na
Sasuke, który na ten gest zrobił się jeszcze bardziej zły.
Podszedł do nas. Chwycił mnie za rękę i odciągnął od
Itachiego. Wpadłam nosem na jego klatę, a on szczelnie otulił mnie ramionami.
Był taki zły, że aż dyszał.
Ups.
Chciało mi się ryknąć śmiechem. Pan Uchiha i zazdrość,
po tym jak dopiero obściskiwał się z tłumem jego fanek nie możliwe.
-Itachi- wysyczał- coś ci mówiłem na ten temat- łapy
przy sobie, a ty- teraz zwrócił się do mnie- Co ty do kurwy robisz?!
Odwróciłam twarz do Itachiego i zaśmiałam się do
niego, a potem wzrokiem znów powróciłam do Sasuke.
-Za kogo ty się kurwa masz?- zapytałam- mogę robić, co
mi się tylko podoba ty gburze. – Odepchnęłam go od siebie, wygładziłam moje
ubranie, a potem rzucając głośne ,,ciota” odeszłam do baru.
Nie wiem ile już wypiłam w tym barze, ale w głowie mi
przeklęcie wirowało. Czułam mdłości. Oli bawił się na parkiecie, co chwila z
inną panną, Itachi gdzieś przepadł, a Sasuke? Sama nie wiedziałam. Rozejrzałam
się po Sali, nigdzie go nie widząc. Ani w loży dla WiP-ów, ani na parkiecie.
Zakołysałam się niebezpiecznie chwytając się baru, aby
nie upaść. Podniosłam głowę i już stał przy mnie Sasuke. Był zły. Widziałam to.
Za nim stała jakaś ta długo noga blondynka. Trzymała dłoń na jego bicepsie.
Posłałam jej piorunujące spojrzenie, a ona mi je odwzajemniła.
Chciałam dopić mojego drinka, ale został wyrwany mi z
rąk.
-Starczy już ci chodź- Sasuke pociągnął mnie za sobą,
a ja posłusznie poszłam czując, że naprawdę już mi starczy. Nie odzywałam się
do niego. Myślałam tylko o jutrzejszym bólu głowy. Mimowolnie jęknęłam. Sasuke
zwrócił na mnie spojrzenie uważnie mnie ilustrując.
Gdy zobaczyłam limuzynę niedaleko zaparkowaną na
poboczu mimowolnie się zatrzymałam, przypominając sobie to co robiliśmy
ostatnio. Przygryzłam dolną wargę na wspomnienia które wybuchły w mojej głowie.
Sasuke widział moje wahanie, ale nie miałam pewności
czy on wie o czym myślę. Spojrzał na mnie, a potem na limuzynę i znów na mnie.
W tej chwili uśmiechnął się lekko. Tak już na pewno wiedział o czym
myślałam i on też się w tych myślach
zagłębił bo staliśmy z pięć minut jeszcze, za nim znów ruszyliśmy to limuzyny.
Nie stawiałam oporu, byłam za bardzo pijana. Mój stan mnie lekko przerażał, a
bardziej przerażała mnie moja głupota. Nie wiem co ja sobie myślałam. Sasuke
usiadł obok mnie i przygarnął do siebie ramieniem. Zadowolona z ciepła
płynącego od jego ciała położyłam głowę na jego ramieniu.
Czułam jak mnie co chwila trąca. Jak całuje mnie w
głowę i coraz bardziej zbliża się ust.
Położył mi jedną rękę na kolanie, a ja nie protestowałam
w końcu co mi szkoda, tak dawno nie miałam żadnego faceta, a podbrzusze pulsowało mi aż w pasmach bólu z
podniecenia. Nawet nie wiem kiedy wylądowałam u niego na kolanach całując jego usta.
Wpadłem do mojego małego domku na obrzeżach do którego
mieliśmy najbliżej i po wejściu od razu
wpiłem się w jej usta, kierując ją na środek pokoju, tuż naprzeciwko wielkiego
łóżka. Odrywam się od niej i każe jej tam zostać, a sam siadam na łóżku jakiś
półtora metra od niej.
Daje jej polecenie by powoli guzik po guziku rozpinała
swoją czarną koszule świetnie opinającą jej kształty. Poczułem jak w spodniach
mój przyjaciel coraz bardziej drga z niecierpliwości.
Podkreślam, aby robiła to powoli i bez pośpiechu.
Patrzę, jak jej twarz dostaje lekkich rumieńców, gdy
toczy walkę między posłuszeństwem, a wstydem.
Lekko opuszkami chwyta pierwszy guzik i przygryzając
wargę rozpina je po kolei. Gdy wszystkie guziki są już rozpięte widzę zarys
czarnego koronkowego biustonosza, wyłaniającego się z pomiędzy koszuli. Każe
jej zdjąć koszulę delektując się jej
powolnymi ruchami, to jak materiał ociera się delikatnie o jej bladą skórę.
Powoli poznaję jej ciało.
Ma spuszczoną głowę. Nie patrzy na mnie.
Teraz polecenie by rozpięła swoją spódnicę i pozwoliła
jej opaść na połowę, ale ma z niej nie wychodzić. Chwila niepewności z jej
strony. Widzę jak zerka na drzwi, pani Haruno chyba ma ochotę na ucieczkę.
Nie porusza się jednak wciąż stoi w tym samym miejscu
z głową lekko pochyloną, nieśmiała i zawstydzona, ubrana jedynie w czarny
koronkowy komplet i podwiązki.
Mógł bym zakochać się w tym widoku. Patrzeć na nią. Na
te długie nogi, smukłe ramiona, płaski brzuch.
Karze jej się obrzucić w prawo i podziwiam jej ciało,
jego budowę. Błądzę wzrokiem po zakamarkach i myślę o tym co jeszcze przede mną
ukryte, a co zaraz ujrzę na swoje polecenie. Wiem, że posłusznie się odsłoni.
Pada z moich ust rozkaz, aby stanęła do mnie tyłem.
Podziwiam jej jędrne pośladki i dwa słodkie dołeczki tuż nad linią majtek.
Widzę jej linię bioder, plecy…
Podziwiam ją jeszcze chwilę, po czym karze jej znów
odwrócić się do mnie przodem.
-Spójrz mi w oczy Sakuro- mówię tonem nieznoszącym
sprzeciwu. Robi to nieśmiało. Lekko się uśmiecham zadowolony z siebie i z tego
co widzę. Ona też się lekko uśmiecha, ale zaraz ten uśmiech ginie i zmienia się
w podenerwowanie wymieszane ze wstydem , kiedy słyszy komendę, aby teraz zdjęła
stanik.
Przez jedną minutę walczy z tym rozkazem, zastanawia
się. Dostrzegam oznaki wąchania na jej twarzy. Powoli sięga dłońmi za plecy ,
rozpina zapięcie i najpierw delikatnie zsuwa ramiączka, po czym chwyta go pod
piersiami i odsuwa puszczając na ziemie. Stanik opada z lekkim stukotem, a ja
pochłaniam najpierw wzrokiem jej twarz. Wciąż niema odwagi na mnie spojrzeć.
Karze jej patrzeć mi w oczy. Nie od razu, ale powoli podnosi głowę i
patrzy na mnie z pod długich czarnych rzęs. Ciągle się wacha w wykonywaniu
moich poleceń. Z czasem nie będzie już tej sekundy na zastanowienie, z czasem będzie
tylko szybkie wykonywanie poleceń, bez analizowania i myślenia, bez
zastanawiania się.
Chce żeby patrzyła mi w oczy, gdy ja będę pochłaniał
swoim wzrokiem jej średniej wielkości jędrne piersi o średniej wielkości
różowych brodawkach.
Zerkam na jej twarz. Zgodnie z moim poleceniem patrzy
na mnie. Znów opuszczam wzrok i patrzę na jej sterczące sutki. Przywołuje to
lekki uśmiech na moich ustach. Zastanawiam się czy to z zimna, tez z podniecenia.
Znów wracam do jej oczu ignorując tym samym pragnienie
podejścia do niej i poczuć ciepło bijące od jej ciała, jego sprężystość i
miękkość.
-Odwróć się- Tym razem się już nie wacha. Szybko
wykonuje moje polecenie. Uśmiecham się lekko.
-Pochyl się, wypnij w moją stronę i powoli zsuń
majtki.
Do tej pory nic nie mówiła. Widziałem jej wahanie.
Zastanawiałem się czy zaraz nie zgarnie swoich ubrań i stąd nie ucieknie.
Nie pozwolę jej na to.
-Teraz- ponaglam ją, gdy nie widzę wychodzącej z niej
żadnej reakcji. Jeszcze chwilę się wacha, po czym pochyla się i wypina w moją
stronę ten swój zgrabny tyłeczek.
-Masz to zrobić powoli- upominam ją.
Wkłada kciuki pod boczne paski i powoli zsuwa je na
ziemię.
Jest świadoma tego co widzę. Zawstydza ją fakt, że się
rozbiera, że jest już naga, a ją wciąż w ubraniu.
Zawstydza ją fakt, że to ją podnieca, że jest mokra i
wypięta ku mnie.
Dół majtek odkleja się od jej kobiecości i suną za
pomocą jej dłoni powoli w dół uda, kolan, łydek.
Wychodzi z nich i zostają na podłodze. Staje
wyprostowana, a ja teraz mogę podziwiać jej nagie ciało, już nie schowane za
żadną bielizną, wszystko odkryte i do mojej pełnej dyspozycji. Każę jej obrócić
się bokiem do mnie, obserwuje zarys jej piersi, sterczących sutków, płaskiego
brzuszka i zaokrąglonych pośladków.
-Odwróć się przodem do mnie- widzę jak wykonuje to
polecenie a wzrok tym razem utkwiony w moich oczach. Dobrze, nauczyła się już
tego by patrzeć i widzieć jak ją obserwuję. A ja chłonę wilgoć perlącą się na
jej wargach i każe rozsunąć jej stopy by mieć lepszy widok. Ona doskonale zdaje
sobie sprawę gdzie tkwi mój wzrok, wie że nie może ani uciec ani nawet się
poruszyć bez pozwolenia. Może tylko trwać w tej pozycji czekając aż jej Pan
uzna że już mu wystarczy.
Wstaję, i wyjmuję z szafki opaskę na oczy. Zakładam ją
Sakurze, zasłaniając tym jej przepiękne zielone oczy. Sprawdzam czy dobrze
przylega. Zaczynam chodzić wokół niej przyglądając się dokładnie ciału mojej
Sakury. Słyszę westchnięcie i wzdrygnięcie jej ciała gdy w końcu czuje dotyk
moich palców na swoich plecach, dotyk który leniwie przechodzi na lędźwie,
pośladki, z nich bokiem przez biodra na gładki płaski brzuszek. Robi kółeczko
wokół pępka i wędruje w górę aż dociera do piersi. Od spodu ciepłe palce
obejmują pierś, mocno i łapczywie. Przechodzą na sutki i poznają ich fakturę,
twardość, wielkość. Ściskam go między kciukiem a palcem wskazującym i obserwuje
ciche westchnięcie. Z uśmiechem przestaje ją dotykać tylko nadal po cichu
chodzę wokół niej. Widzę jak głęboko oddycha, jak delikatnie przechyla głowę by
usłyszeć gdzie się znajduję, jak od czasu do czasu przygryza swoją warg, a ja
celowo zatrzymałem się w miejscu tuż przy jej boku i czekam… Nagle daje jej
klapsa w pośladek, niezbyt silnego ale soczystego… Widzę jak drży i przyśpiesza
jej oddech. Za chwile następny klaps w ten sam pośladek i znów taka sama
reakcja. Podchodzę i łapię ją za włosy odciągając lekko ale stanowczo jej głowę
do tyłu czemu towarzyszy ciche westchnięcie. Całuje jej szyję, kark, wkładam
język do ucha, przechodzę nim na plecy. Puszczam włosy, kucam i zjeżdżam
pocałunkami na lędźwie i pośladek który właśnie dostał dwa razy. Całuje lekko
zaróżowione miejsce, mokro z języczkiem. Po chwili gwałtownie podnoszę się,
staję przed nią i biorę w dłoń jej szyję. Lekko zaciskam ją na jej krtani. Językiem
przejeżdżam po jej suchych wargach słysząc cichutkie westchnienie.. Za chwilę
gwałtownie zanurzam język w jej ustach i mocno, głęboko, namiętnie ją całuje.
Wolną dłonią łapie ją za pośladek i ściskam mocno, czując ciepło i wilgoć na
skórze w miejscu gdzie pośladki spotykają pachwiny i uda po wewnętrznej
stronie. Przerywam pocałunek i palcami wodzę po teraz już mokrych ustach,
dotykając języka i wsuwając palec w jej usta. Za chwilę go wyciągam i znowu
zaczynam chodzić wokół mojej dziewczyny. Czasem ją dotykam przez chwilę, czasem
dłużej, czasem w ogóle. Po dłuższym braku dotyku nagłe jego odczucie w dowolnym
miejscu jej ciała wywołuje dreszcz i mimowolne wzdrygnięcie się. Lubię tą reakcję,
wynikającą z nieświadomości tego co się dzieje i niemożliwości ocenienia gdzie
jestem i jaką część jej ciała za chwilę dotknę… Dotykam jej skóry, gładzę,
poznaję ciepło i fakturę. Moje dłonie są wszędzie – ściskają kark by dać jej
poczuć kim jest, gładzą pośladki, łydki, dotykają stóp, dłoni, ramion. Gładzę
jej buzię, policzki, nosek, przeciągam palcem po ustach. Jedyne miejsce którego
nie dotykam to jej cipka.. Jednak do czasu –
Odchodzę od niej parę kroków, że znów mogę ją
podziwiać w pełnej klasie. Krzyżuję ręce na piersi i przytykam dwa palce do ust
zastanawiając się nad dalszymi ruchami.
Sakura lekko drży.
Chwytam jej majtki z podłogi i wciągam jej zapach
zamykając oczy.
Podchodzę do niej szybko i kucam. Wciągam zapach jej
łona, ten sam co na jej bieliźnie ale o wiele bardziej intensywny. Przyglądam
się jej cipce, kolorowi, fałdkom, wielkości.. Widzę jak różowa łechtaczka
wysunęła się odrobinę spod warg więc ostrożnie wysuwam końcówkę języka i
dotykam nim tego błyszczącego guziczka.. Reakcją jest ruch bioder i jęk.. Wciąż
kucając obserwuje z zaskoczeniem że na podłodze między jej stopami jest kilka
kropel jej własnych soków. Widzę jak gęsta, przezroczysta nitka ciągnie się od
cipki w dół, z dużą kropelką na jej końcu. Obserwuje jak powolutku obniża się,
aż w końcu ląduje na podłodze z innymi ale nie zrywa połączenia z cipką.
Niezwykły widok jednej długiej nitki soków ciągnącej się od warg sromowych aż
do paneli. Mówię jej o tym, informuje jak bardzo jest mokra, co widzę na
podłodze… Przerywam nitkę swoimi palcami, kieruje je do góry zbierając soczki.
Gdy uzbieram ich wystarczająco na palcach wkładam je do jej ust by posmakowała
siebie.
Gdy uznaje że już ochłonęła po pierwszych emocjach
nadal chodzę wokół niej, dotykam jej ciała w taki sposób na jaki przyjdzie mi
ochota i jednocześnie mówię jej jakie są zasady jej zachowania, jakie nakazy i
zakazy obowiązujące między nami. Mówię o jej obowiązkach, o tym co będę jej
robił, jak się ma zachowywać. Opowiadam jej jak będą wyglądało nasze dzisiejsze
spotkanie, jednocześnie opowiadając, co ma robić po wejściu do mieszkania, jak
się zachowywać rano, jak się do mnie odzywać przy naszym kolejnym spotkaniu.
Po skończonym wykładzie z panujących zasad delikatnie
ją całuję i podnoszę opaskę z jej oczu do góry i zostawiam na jej czole. Czekam
aż przywyknie do światła po czym przytulam mocno i długo, głaszcząc po włosach,
plecach i pośladkach. Czuję jak lekko drży, jak mocno się wtula we mnie
spragniona tej bliskości. Gdy jej oczy już się przyzwyczają do światła pokazuje
jej krople wilgoci na podłodze między jej stopami. Zaskoczona patrzy na mnie,
bo nie była świadoma że tak bardzo zwilgotniała w tej sytuacji, że aż tyle z
niej wyciekło. Staję tuż przed nią i biorę jej podbródek w dłoń. Bez słów
patrzę w jej uległe oczy, widząc lekki uśmiech zadowolenia malujący się na jej
twarzy po prawidłowym wykonaniu polecenia swojego Pana. Głaszczę kciukiem jej
usta, policzki, potem całą dłonią obejmuję jej twarz i widzę jak przymyka oczy
i wtula się w nią.
Każe jej odwrócić się tyłem do łóżka, pochylić i
rozszerzyć pośladki. I to mocno rozszerzyć. Sam siadam na kanapie po drugiej
stronie pokoju niedaleko łóżka i patrzę na piękny widok – na różowo-czerwoną,
lśniącą od soków cipkę, nabrzmiałe wargi sromowe, kuszący ciemniejszy środek..
Na kakaowe oczko wąskie i ciasne. Podchodzę, kucam i z zamkniętymi oczami
ponownie wącham moją zdobycz, wciąż przypominając sobie jej zapach. Otwieram
oczy i z bliska bez dotykania przyglądam się dokładnie jej szparce, wargom,
łechtaczce. Pytam się jej czy wie na co patrzę, a ona odpowiada z zawstydzeniem
że na jej cipkę. Uśmiecham się słysząc w głosie wstyd i.. uległość. Delikatnie
dmucham na jej otwartą kobiecość słysząc westchnięcie… Siadam ponownie na
kanapie i bez słowa delektuje się tym widokiem, emocjami jakie czuję,
uległością jakiej doświadczam.
Każe jej się wyprostować, obrócić przodem do mnie i
pokazuje 4 moje ulubione pozycje jakie ma się nauczyć przyjmować, bo będzie je
dziś stosować. Gdy je poznaje ja koryguje ich wykonanie, ułożenie dłoni, ciała,
pokazuje dokładnie jak mają one wyglądać. Następnie przeciągam na środek pokoju
niewielki stolik do kawy, sięgający wysokością do połowy jej ud. Każe jej na
niego wejść i przyjąć pozycję na pieska. Gdy to robi ponownie zsuwam opaskę na
jej oczy i zaczynam chodzić wokół stołu, obserwując i dotykając ciało mojej
Sakury w innej pozycji niż poprzednio. Obserwuję piersi swobodnie wiszące pod
jej ciałem, lekko ugięte lędźwie, wypięte pośladki. Dotykam jej ciała ciepłymi
palcami, czując pod skórę mięśnie, poznając jej budowę w takiej pozycji. Daje
jej kilka klapsów w pośladki, rozszerzam je by ponownie przyjrzeć się jej
cipce. Znowu wciągam jej zapach jej seksu, podniecenia i pożądania. Otwieram
oczy i widzę że jej wilgoć widoczna jest już na pachwinach, wewnętrznej stronie
ud, wargi sromowe lśnią od soków którymi są pokryte. Nawet kakaowe oczko jest
lekko wilgotne. Mój wzrok przyciąga kropelka budująca się na łechtaczce –
przysuwam twarz i językiem zlizuję ją z
niej. Znowu słyszę cichutki jęk i westchnięcie. Językiem przeciągam w górę, od
łechtaczki, między wargami aż do gorącego wejścia do szparki. Czuję na języku
po raz pierwszy silnie intensywny smak, smak który będzie mi często
towarzyszyć, lekko słony. Jękniecie Sakury trwa dłużej, tak długo jak długo mój
język styka się z jej cipką. Wykonuje ponownie to samo liźnięcie, od łechtaczki
aż do szparki, tym razem wsuwając język w bardzo rozgrzane wnętrze. Jęk mojej dziewczynki
staje się bardziej gardłowy, a ja wykonuje językiem okrężne ruchy po ściance
szparki, zlizując jej wilgoć którą sam wywołałem. Czuję ją na brodzie i wokół
ust, wyjmuje z niej język i idę ją pocałować. Mocno, głęboko, czując z jaką
pasją i pożądaniem wpija się w moje usta. Każe jej wylizać moją brodę i skórę
wokół ust, zlizać swoje soki ze mnie. Robi to łapczywie, posłusznie… Nagle
wstaje i znowu idę za nią, daję po mocnym klapsie w każdy pośladek a następnie
łapie za nie i znowu szeroko rozsuwam. Przyglądam się kakaowemu oczku, wiem że
nigdy żaden mężczyzna go nie smakował ani językiem ani penisem. Wiem że będę
pierwszy i to przy mnie poczuje te pieszczoty i przyjemność. Najpierw
koniuszkiem języka drażnię jej drugą szparkę, słysząc ciche westchnięcie
wywołane nową sensacją i dotykiem. Potem liże ponownie, ale już większą częścią
języka, czasem próbując wepchnąć jego koniec do środka. Lizę ją kilka minut,
delektując się tym co robię, oddaniem mojej słodkiej Sakury, jej
westchnięciami. W końcu podnoszę się i daję jej znowu klapsy, tym razem dwa
mocniejsze w każdy pośladek. Ona czuje lekkie pieczenie na pupie i jednocześnie
szelest czegoś co wyciągam z szuflady. Nie ma pojęcia co to jest – nie wie że
to 16-to cm wibrator w złotym kolorze.
Jednak zanim użyję go najpierw wkładam w jej cipkę
środkowy palec. Wchodzi bez najmniejszego problemu – jej wnętrze jest tak mokre
i podniecone że cała pochwa powiększyła się umożliwiając mi wślizgnięcie palca.
Ruszam nim przez chwilę w środku, drażniąc ściankę od strony wzgórka łonowego i
obserwując reakcję jej ciała. Przyspieszony oddech, cichutkie westchnięcia,
które przyspieszają zamieniając się w jęk wraz z szybkością i intensywnością
poruszania mojego palca. Wyjmuję go – jest cały w soczkach, a przy wyjęciu
nitka gęstej wilgoci wysunęła się wraz z moim palcem i opadła w dół na stolik.
Podnoszę palca do nosa, wącham jego intensywny zapach, po czym przesuwam po nim
językiem czując ten sam smak co wcześniej, tyle że znacznie bardziej
intensywnie. Mokry środkowy palec wraz ze skazującym wkładam do jej cipki.
Wchodzą trochę ciaśniej i wolniej, Czuje jaj zaciska się wokół nich, jest
ciasna, ale za chwilę bez problemu już penetrują jej mokre i ciasne wnętrze.
Jęki są głośniejsze, bardziej gardłowe. Wsuwam i wysuwam palce, patrząc na
wilgoć jaka się na nich znajduje, przyspieszam tempo by pobawić się jękami i
głośnością Sakury. Wkładam je głęboko, czując na końcu środkowego palca kształt
szyjki macicy. Cofam odrobinę palce, zaginam je i ponownie drażnię przednią
ściankę. Słyszę jej ciche ,,och Sasuke” świadczące o tym że zapewne jestem
całkiem blisko jej punktu G. Ale nie mam zamiaru pozwalać jej dojść… Teraz czas na wibrator – wysuwam z niej oba
palce, przyglądam się jak między nimi utworzyła się mała cieniutka warstwa
błony złożonej z soków. Biorę do drugiej ręki wibrator, rozsmarowuje na nim
soki z dwóch palców i bez włączania go przesuwam nim wzdłuż warg na jej cipce i widzę że na łechtaczce znowu zebrała się
kropelka. Daje jej klapsa w lewy pośladek patrząc jak kropelka uroczo rusza się
na guziczku od uderzenia i ruchu bioder. Następny klaps.. Jeszcze jeden.. Kropelka
uparcie tkwi na łechtaczce, więc pochylam się i wkładam część warg sromowych do
ust razem z łechtaczką. Ściągam językiem wilgoć drażniąc jednocześnie jego
końcem guziczek. Ssę przez chwilę i wypuszczam ją z ust przykładając czubek
wibratora do jej szparki. Wchodzi bez problemu, a temu ruchowi towarzyszy
przeciągłe jęknięcie Sakury. Powoli wsuwam go do połowy i wysuwam, następnie
ponowne wsunięcie i znowu wysunięcie. Przez chwilę przyglądam się mu i widzę
białe smugi na złotym kolorze, piękny dowód dużego podniecenia mojej uległej.
Wsuwam ponownie, tym razem dopychając prawie do końca. Obracam go w dłoniach
jak gałkę potencjometru głośności w radiu. Raz w prawo, raz w lewo, po czym
znowu wysuwam. I znowu wsunięcie tym razem szybsze, połączone z obracaniem.
Zaczynam szybciej wsuwać i wysuwać wibrator, celowo zmieniając kąty wkładania
by sprawdzić która ścianka pochwy okaże się najbardziej unerwiona. Słyszę coraz
głośniejsze sapanie i jęki, skoordynowane z szybkością i głębokością wkładania
zabawki. W końcu wkładam wibrator do końca, widząc jak szparka szczelnie go
obejmuje i przekręcam włącznik wibracji. Reakcją jest zdziwienie wyartykułowane
silnym jęknięciem. Przez chwilę pozwalam jej poczuć jakie to uczucie mieć
wibrującą cipkę, a za chwilę znowu zaczynam się nią bawić wsuwając zabawkę i
wysuwając. Jęki stają się coraz silniejsze, bardziej gardłowe. Drugą dłonią
sięgam do łechtaczki i zaczynam drażnić ją kciukiem, nie przerywając wkładania
i wyjmowania zabawki. Słyszę jak zgodnie z moimi poleceniami i wskazówkami
wydanymi wcześniej mówi mi że zaraz dojdzie. To dodatkowo sprawia iż pragnę ją
poczuć sobą…och Sakuro.. intymnie i na swoim penisie.. Wyciągam wibrator,
wyłączam go i oglądam. Gęste smugi białych soków spływają po nim, podnoszę
zabawkę do nosa by poczuć ich zapach i językiem zbieram trochę by posmakować.
Mmm.. lekko słone, gęste, intensywnie smakujące i pachnące… Odstawiam wibrator
na szafkę, rozwiązuje pasek spodni, ściągam je razem z bokserkami, potem
skarpetki i koszulę. Jestem nagi, penis jest twardy i bardzo ciepły gdy biorę
go w dłoń. Główka mokra od moich własnych soków podniecenia łatwo wychodzi spod
skórki. Przesuwam główką wzdłuż warg sromowych, kilka razy uderzając w
łechtaczkę i słysząc za każdym razem cichutki jęk. W końcu przesuwam główkę w
kierunku szparki i… wyżej, w stronę kakaowego oczka. Wiem że ona nigdy nie była
brana analnie i mógłbym teraz włożyć go właśnie tam… Bo jest moja i mogę z nią
zrobić to na co mam ochotę. Ale na to przyjdzie jeszcze czas, teraz chcę tylko
by poczuła emocje, strach, niepewność, podniecenie że faktycznie mógłbym to
zrobić. Przyciskam bordową twardą główkę penisa do jej kakaowego oczka, drażnię
ją. Widzę i czuję pod dłońmi jak spina się jej ciało na myśl o tym co mógłbym
za chwilę zrobić… Wracam jednak penisem do szparki i powolutku wsuwam się w jej
rozgrzane wnętrze. Czuje jak jej cipka się rozciąga by za chwilę mocno mnie
objąć, mimo iż włożyłem tylko główkę. Wyjmuje ją i wpycham ponownie, i znowu
wyjmuje i znowu wkładam. Piękny widok rozciąganego wejścia do szparki… Przez
głowę przebiega mi myśl o tym by włożyć go do końca, mocno i gwałtownie a potem
zerżnąć ją z całym podnieceniem i dzikim pragnieniem jakie mam w sobie. Ale
nie, tego nie zrobię bo na pierwszy raz zaplanowałem coś innego. Podchodzę do
jej twarzy a mój penis jest zaledwie 2-3 cm przed nią, przed jej nosem. Ona
jest tego nieświadoma… Ciekawe czy czuje mój lub swój zapach z mojej męskości..
Kciukiem dotykam jej brody, gładzę jej policzek i w końcu otwieram jej usta, po
czym wsuwam tam mojego penisa. Cudowne ciepło jej ust połączone z jej głębokim
westchnięciem, pokazującym zadowolenie że w końcu może poczuć w ustach swojego
Pana, dać mu przyjemność… Powoli wsuwam i wysuwam się z jej ust, czując jej
język na penisie, wargi mocno go oplatające. Łapię ją za głowę, oraz włosy
obiema dłońmi tak by nie mogła się ruszyć i zaczynam mocniej i głębiej wkładać
go w jej usta. Czuję jak lekko się dławi gdy moje pchnięcia są zbyt mocne ale
nic nie mówi, nie próbuje uciekać, dzielnie chce być posłuszna mojej woli mimo
swojej niewygody. Gdy czuje że jestem blisko wysuwam go z jej ust i ściągam
opaskę z jej oczu. Przez chwilę mruga powiekami by się przyzwyczaić do światła,
po czym jej wzrok przyciąga nabrzmiały, mokry organ tuż przed jej twarzą. Przez
chwilę patrzy mi z dołu w oczy czekając na polecenie co zrobić, ale gdy milczę
po prostu obserwuje mojego penisa, ogląda go, poznaje wzrokowo coś, co będzie
często miała w dłoniach, ustach, w sobie, coś o co musi dbać i troszczyć się.
Każę jej zejść ze stolika, uklęknąć nagiej przede mną (a dokładniej usiąść na
piętach, dłonie położone płasko na udach) i zaczynam przed jej twarzą się
masturbować. Nie wie gdzie patrzeć – czy na penisa i moje ruchy ręką na nim,
czy w górę na moją twarz, jej wyraz i napięcie jakie się na niej maluje. Gdy
jestem blisko kieruję główkę w dół i tryskam ciepłym nasieniem na jej szyję,
dekolt, piersi, uda… Celowo przez dwa tygodnie się powstrzymywałem od
masturbacji by soczków było dużo.. Po kilkudziesięciu ruchach dłonią i
opróżnieniu jąder spojrzałem w dół na swoje dzieło. Na uśmiechniętą buzię,
pełną rumieńców, na rozgrzane i rozpalone ciało lekko spocone z podniecenia, na
smugi mojej spermy spływające na jej piersi, sutki, z nich na brzuch, na uda…
Pierwszy raz udekorowałem ją sobą, moją nową własność. Uśmiechałem się do niej
oglądając jej ciało. Gdy po chwili wycisnąłem z siebie ostatnią kropelkę soków
powiedziałem jej żeby ją zlizała. Grzecznie i z ochotą wykonała polecenie
smakując mnie na języku. Gdy spytałem się o smak powiedziała „słodko-neutralny”.
Następnie kazałem dokładnie jej umyć ustami moją męskość, bez dotykania jej
dłońmi. Nie pozwoliłem jej także zlizać moich soków z niej, miała w nich
siedzieć tak dopóki nie uznam że może iść się
umyć…
Wyglądała rozkosznie.
Wyglądała piękniej, niż kiedykolwiek.
Od autorki: Witajcie, nie zapomniałam, jestem piszę i próbuje pochłaniać wenę przez gapienie się na kwiatki. Nie działa. Pozdrawiam :)
czwartek, 30 kwietnia 2015
Uchiha w liczbie mnogiej
Kimkolwiek jesteś, mężczyzną czy kobietą,
osobą silną czy słabą, zdrową czy chorą...
Wszystkie te rzeczy liczą się mniej
niż to,
co masz w sercu. Jeśli masz duszę wojownika,
jesteś wojownikiem. Te
inne rzeczy to szkło,
które otacza lampę, a ty jesteś światłem w środku.
Właśnie w to wierzę. więcej
~Cassandra
Clare – Mechaniczny anioł
Ja pierdole…
Kurwa mać…
Co się gapisz kretynie?-
Wyzywam w myślach przystojnego biznesmena. W myślach
klnę jak szewc i mieszam go z błotem za wszystkie akcje włącznie z tą w
windzie.
A kraina poza moimi myślami wygląda tak:
stoję sztywna
i przybrałam uśmiech o treści ,,pokój i miłość na świecie”. Za te uśmiechy
mogła bym znów dostawać nagrody miss, ale wiem, że już nigdy nie wezmę w czymś
takim udziału.
-Może zatańczymy- pyta Oli a ja od razu doskakuje do
niego mówiąc piskliwe
-jasne
Poszliśmy na parkiet i delikatnie bujamy się w naszym
wolnym tańcu.
-Co się dzieje Sakura?- Pyta mnie mój najlepszy i
jedyny przyjaciel
-Co cię martwi?
-Och Oli nic jestem po prostu zmęczona. Wiesz praca i
te inne.
Kończymy serie tańców i idziemy się napić. Szybko
odnajduje mnie mój szef i odchodzę od Oliego z niezadowoloną miną. Wszyscy
patrzą na mnie i mojego szefa. Nie wiem o co za bardzo chodzi. Zachowuje
profesjonalną minę.
Rozmawiamy z różnymi ludźmi. Leon bez przerwy mnie
komuś przedstawia. W pewnej chwili czuje jak przesuwa mi rękę z wgłębienia w
plecach na biodro i przyciąga mnie do siebie. Czuje się nieswojo, ale nic nie
mówię. W pewnej chwili muszę iść do łazienki. Cały czas chodzę z Leonem z
szampanem w ręku i popijam go z nerwów, bo czuje na sobie wzrok śledzących mnie
czarnych tęczówek. Alkohol pozwala mi się trochę odprężyć. Jednak natura nie
bzdura. Przepraszam mojego szefa i gości po czym odchodzę od nich w
poszukiwaniu toalety. Przystaje
gwałtownie, gdy obok w korytarzu słyszę ciche sapanie.
Boże.
Odchodzę, aby mnie nie nakryli na podsłuchiwaniu, a w
tedy słyszę mlaskanie i ten głos:
-Słodki Jezu- po plecach przechodzi mnie dreszcz
odrazy do tego mężczyzny. Od razu rozpoznałam ten głos. Zabawia się w ciemnym korytarzu z jakąś panienką.
Postanawiam już nie zwracać uwagi czy ktoś mnie słyszy czy nie. Idę z uniesioną
wysoką głową, a stukot moich szpilek niesie się echem po pustych korytarzach
tuż przy Sali głównej.
Odnajduję wreszcie toaletę. Zamykam się w kabinie i
oddycham załatwiając swoje potrzeby.
Uspokój się Sakura.
Dobrze wiedziałaś, że to świnia.
Wychodzę i powoli myję ręce.
Delikatnie poprawiam makijaż i cmokam ustami do
lustra. W torebce dzwoni mój telefon otwieram drzwi łazienki plecami, a nos
chowam w torebce w celu jak najszybszego go odnalezienia.
No co jest! taka mała torebka z taką próżnią.
Myślę gorączkowo poszukując telefonu. Z głośnym
okrzykiem zadowolenia wyjmuje mój telefon z torebki, a w tej samej chwili mój
nos uderza o coś twardego
-Co do kur…- wszystko z moich rąk wypada na ziemię, a
ja unoszę głowę.
Napotkałam wzrok czarnych tęczówek tuż przed sobą.
Głośno wciągnęłam powietrze do ust. To są chyba jakieś jaja.
Świat sobie ze mnie drwi.
-Witam panno Haruno. Miło mi w końcu panią poznać.
Wiele o pani słyszałem.
-A ja o panu nie wiem nic.- może nie powinnam być taka wredna.
Mężczyzna złapał się teatralnie za serce robiąc przy
tym głupkowatą minę. Mimowolnie uśmiechnęłam się na ten gest. Był czarujący i
to bardzo. Włosy spięte w kucyka. Parę pasemek okalało jego twarz. Przymrużone
czarne tęczówki przypatrywały mi się z narzucaniem. Byłam ciekawa co krąży w
tej główce z kruczo-czarnymi włosami.
Ubrany w czarną koszulę, a na szyi wisiał luźno
zawieszony krawat. Przygryzłam wargę na ten widok. Wyglądam naprawdę subtelnie.
Był wysoki, umięśniony, ale nie z przesadą. Szerokie ramiona, wąskie biodra,
umięśniona klata i nogi pewnie taż, a brzuch ciekawe jak tam brzuch. Pewnie
można by było pranie robić, o tak Sakura ślinisz się idiotko.- mówiła moja
podświadomość. Od razu się otrząsnęłam. Kącik ust mojego towarzysza lekko
drgnął. Przez to poczułam się jeszcze bardziej zażenowana. Westchnęłam i
chciałam przejść obok mężczyzny, ale mi na to nie pozwolił zagradzając mi
drogę.
-Nie tak szybko panno Haruno, etykieta nakazuję, abym
się przedstawił, a potem zaprosił panią do wolnego tańca, przy którym możemy
porozmawiać.- kończąc przemowę o etykiecie, którą bardzo dobrze, może aż za
dobrze znałam- uśmiechnął się lekko.
A ja w tedy poczułam się jak by pierdolnął we mnie
tir. Czemu wcześniej tego nie zauważyłam. Przecież to, aż tak oczywiste.
Ten facet jest kropla w krople podobny do Uchihy.
Mimowolnie jęknęłam zrezygnowana.
Czarno-włosy nie przejmował się moją reakcją.
Wyciągnął do mnie rękę i przedstawił się:
-Jestem Itachi Uchiha.
Na dźwięk tego nazwiska znów mimowolnie jęknęłam
przestępując z nogi na nogę.
Ile tych Uchihów jest. Jak sobie pomyślę, że co chwila
miałby mnie zaczepiać inny to aż…
Jezu znów jęknęłam. Zaraz koleś sobie coś o mnie
pomyśli. Albo napalona, albo choruję na jakąś niezdiagnozowaną jeszcze jak do
tej pory chorobę.
Wyciągnęłam rękę i podała mu. Rękę miał twardą i
ciepłą. Miło szorowała swoją twardą powierzchnią moją miękką dłoń.
-Sakura Haruno- przedstawiłam się.
-Więc panno Haruno teraz został nam jeszcze taniec.
Nie przeszkadzajmy mojemu braciszkowi, który zabawia się z jakąś tanią
panienką. Zapraszam za mną.- zmarszczyłam brwi.
Itachi chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą. Był
wysoki, taki wysoki. Nawet na szpilkach sięgałam mu ledwie do szyi, a bez
butów? Nawet nie chciałam myśleć. Ciągnął mnie za sobą po tych wszystkich
ciemnych korytarzach, aż wyszliśmy na salę. Poprowadził mnie na parkiet.
Odwrócił się ujmując delikatnie mnie w pasie, a drugą rękę chwytając w szorstki
uścisk. Swoją drugą rękę ułożyłam mu delikatnie na twardym bicepsie. Opanowałam
pragnienie ściśnięcia go i sprawdzenia jaki jest twardy. Po prostu dałam się
poprowadzić w tańcu.
-Jest pani urodzoną tancerką.- Nie chciałam spojrzeć
na jego twarz patrzyłam, albo na jego klatę, albo ponad jego ramieniem na gości
tańczących niedaleko nas. I w tedy napotkałam wzrok matki. Uśmiechała się szeroko wielce zachwycona
moim partnerem. Itachi czując, że się gapie tylko w jedno miejsce odwrócił się
i też tam spojrzał. Matka od razu zamarła i odwróciła wzrok. Widząc jego
pytający wzrok odpowiedziałam z sarkazmem
-Mamusia.
-Aaaahhaaa- przeciągnął wyraz dając mi tym znać, że
rozumie. Posłałam mu lekki uśmiech.
-Czym się zajmujesz Itachi?- zapytałam, aby zacząć
rozmowę.
-Bardzo wieloma rzeczami, różnego typu biznesy,
transakcje.- Transakcje- myślałam. Itachi nie wygląda na gangstera, ale może
nie takiego typu miał na myśli transakcje .
-a ja- zaczęłam
-jesteś świeżo po Harvardzie z dyplomami z
politechniki i informatyki, miss, pierwsze swoje technologie wydałaś już na
rynku, laureatka parunastu konkursów naukowych, najlepsza możliwa średnia ocen
z Harvardu, o dziewczyno jesteś dobra, a
pracujesz u Leona.- patrzyłam na niego z rozdziawionymi ustami. Czy wszyscy tu
wiedzą o moich osiągnięciach.
-Skąd to wiesz?- zapytałam
-A z twoich akt które znalazłem w firmie mojego brata-
to teraz to już naprawdę nie wiedziałam co powiedzieć. Jakiś jego brat miał w
swojej firmie moje osobiste akta, a on o tym mówi jak by nigdy nic. Przecież,
to jest karalne, za to można iść siedzieć.
Co się kurwa z tymi ludźmi dzieje.
Poczułam się teraz mała, nic nie warta, bez zagadek,
bez wzbudzania swoją osobą czyjejś ciekawości.
Jak wzbudzać w kimś ciekawość swoją osobą, jak pewnie
każdy tu obecny zna mój życiorys. Twarz Itachiego nagle przybrała kpiący wyraz
twarzy, a ja poczułam szarpnięcie do tyłu i wylądowałam pod ramieniem innego
mężczyzny. Serce przyśpieszyło rytm, ręce się pociły. Mój oddech przyśpieszył.
Bardzo dobrze wiedziałam kto powoduje u mnie takie reakcje.
-Szybciej, postaraj się, weź go głębiej.- Odchyliłem
głowę do tyłu i próbowałem się skupić na ustach zaciskających się na moim
członku, ale kurwa nie mogłem. Wciąż miałem przed sobą twarz ślicznej Sakurci.
A gdyby tak? –pomyślałem sobie i zamiast klęczącej
blondynki wyobraziłem sobie, że ściskam w dłoniach różowe pasemka włosów.
Uff od razu lepiej.
Kurwa kogo ja chce oszukać, wcale nie jest lepiej.
Chwyciłem blondynkę za ramiona i uniosłem ją do góry.
Wypuściła mojego członka z ust z głośnym mlasknięciem.
Może jak nie będę widział jej twarzy poczuję się
lepiej.
Jednym ruchem odwróciłem ją do siebie tyłem i ręką naciskającą
na jej plecy nakazałem się pochylić. Uniosłem jej suknie do góry odsłaniając gładkie
pośladki. Szybko zaciągnąłem na mojego przyjaciela prezerwatywę i jednym ruchem
wszedłem w nią od tyłu. Jęknęliśmy razem.
Tak teraz dużo lepiej.
-Słodki Jezu- wyjęczałem.
Usłyszeliśmy głośne stukanie szpilek o podłogę. Na
pewno nas zobaczy, ale nie mogę przerwać jestem już blisko.
Najwyżej zapytamy się czy nie chce się przyłączyć. Ino
też olała zbliżającą się do nas osobę. To dało mi trochę adrenaliny do żył i
wreszcie doszedłem, zaraz po mnie jęknęła Ino.
Po seksie ogarnęliśmy się i jak by nigdy nic
wróciliśmy na salę. Pociągnąłem Ino za sobą do stołu z przekąskami odnajdując
to czego szukałem.
Burbon.
Nalałem sobie trochę do krystalicznej szklanki i odwróciłem
się z zamiarem odszukania wzrokiem mojej małej słodkiej dziewczynki, którą
zamierzam w najbliższym czasie przelecieć. Mi się żadna nie oprze i ja nie
odpuszczę zdobyczy, która mi się spodobała. Znudziła już mi się Ino i czas poszukać
sobie nowej panny która będzie na moje usługi i tak się stało, że upatrzyłem
sobie młodą Haruno, odtrącając tym samym inne kobiety ustawione do mnie w kolejce.
Dobra namierzyłem jej pedalskiego kumpla. Gdzieś
niedaleko, całkiem blisko musi być…
Boże tylko nie to!
Zamarłem widząc z kim tańczy. Zagapiłem się na jej
zgrabny tyłek gdy do niej szedłem, a potem spojrzałem na swoje ręce, które, aż mnie
świerzbiły żeby ścisnąć w nich ten malutki zgrabny tyłeczek. Szybko otrząsnąłem się z tych myśli powracając wzrokiem na twarz mojego podłego brata.
Uśmiechnął
się przebiegle. Nie mógł się oprzeć no oczywiście. Zawsze chce tego samego co
ja. Chwyciłem ją za rękę którą trzymałą na jego ramieniu i pociągnąłem ku
sobie. Wpadła jak piłka w moje ramiona, a ja od razu je na niej zacieśniłem.
-Itachi- warknąłem
-Sasuke- odwarknął równie groźnie.
Mierzyliśmy się przez chwilę groźnymi spojrzeniami po
czym chwyciłem Sakurę za rękę i szarpnąłem nią delikatnie zmuszając, aby szła
za mną. Itachi widząc to złapał za jej drugą rękę i również pociągnął do
ciebie. Biedna dziewczyna mało co się nie rozerwała. Syknęła cicho i patrzyła
na nas zdezorientowanym wzrokiem. Szybko wyszarpała swoje ręce z naszych
uścisków i wysyczała
-Nie róbcie scen- po czym odwróciła się i odeszła
prosto w łapy Oliego. Co ja bym dał, żeby być jej tak blisko jak on. Ja bym
korzystał z tego ile mogę. Mając ją w swoim domu tylko dla siebie.
O Boże
Poczułem jak mój mały przyjaciel drgnął na tę myśl w
moich spodniach.
Itachi widać było myśli o tym samym. Skinąłem na
niego głową, aby poszedł za mnie w róg Sali,
tam gdzie nikt nie zwróci na nas uwagi.
-Itachi ona jest moja odpierdol się słyszysz moja-
wysyczałem mu w twarz.
-O ile wiem jesteś tu z kimś, a Sakura widziała was w
korytarzu, żebyś widział jak się zarumieniła, ona jest urocza. – dokończył.
Moim ciałem wstrząsnął szok.
O kurwa
Widziała
Tylko nie ona.
To szanse na zdobycie przyzwoitki chyba
mam już za sobą, ale kurwa nieb mogę jej odpuścić. Jeszcze żadna mi się nie
oparła. Wszystkie na mnie lecą, czuję, że jest dla mnie niezłym wyzwaniem, a
taka panna przy boku to jest coś, choćby na kilka tygodni.
Nie bawię się w miłość. Moje związki polegają na
przyjemności.
Ona daje mi przyjemność, a ja za to pokaże się z nią w
paru miejscach przez co ma szanse zyskać sławę i pieniądze na przykład jako
modelka, albo aktorka.
Robię co chce i kiedy chce.
Itachi jest taki sam. Jest poważnym zagrożeniem.
-Może ty jesteś sam? – prychnąłem.
Odszukałem wzrokiem odpowiedniej dziewczyny i jej
pomachałem. Odmachała mi skrępowana patrząc na Itachiego. Uśmiechnąłem się do
niego z tryumfem wymalowanym na twarzy gdy on nagle zgasł. Podchodziła do nas
Sakura. Ustała do mnie tyłem całkowicie mnie olewając, przodem do mojego brata,
co wywołało u niego szeroki uśmiech, niemal od ucha do ucha. Prychnąłem
cicho urażony tą zniewagą.
-Itachi chciałam ci podziękować za taniec, nie miałam
wcześniej okazji z pewnego powodu- przerwała na chwilę odwracając do mnie lekko
głowę, sygnalizując tym, że ja byłem tym powodem.
-A, że już się zbieramy chciała bym, też się z tobą pożegnać.
– Wyciągnęła rękę na pożegnanie, a Itachi ją ujął w swoją.
-Dziękuje, za taniec rozmowę i dobranoc Itachi-
powiedział dźwięcznym głosem, od którego zmiękły mi nogi. Miałem ochotę
przygnieść ją swoim ciałem jak w tedy w windzie. Westchnąłem zrezygnowany
patrząc jak Itachi przysuwa swoją twarz do jej ręki i całuje ją patrząc jej w
oczy. Wściekły miałem ochotę tupnąć nogą. Posłała mu taki uśmiech, że aż
zmiękły mi kolana.
Czemu do mnie się tak nie uśmiecha. Czułem zazdrość
Zamiast tracić czas z Ino mogłem łazić za nią jak
Itachi i to może teraz ja bym jej posyłał uśmiechy zachęty.
Przewróciłem oczami i mając tego dość chwyciłem
dziewczynę za łokieć i pociągnąłem za sobą.
-Chodź Sakura odprowadzę cię.
Zmierzałem z nią do wyjścia. Przyjąłem z ulgą fakt, że
mój brat nie burczał jęków sprzeciwu, a Sakura szła posłusznie, rzucając mi od
czasu do czasu mordercze spojrzenia.
Musiała być świetna w łóżku.
Zadowolony chwilą spokoju nie zauważyłem kto idzie w
naszym kierunku i zakląłem siarczyście. To nie był jeden z najlepszych moich dni.
-Sasuke skarbie dawno się nie widzieliśmy, co tam u
mojego byłem fenomenalnego kochanka?- zapytała słodkim głosem.
Posłałem jej uśmiech za to że nazwała mnie
fenomenalnym kochankiem, a po kolejnych jej słowach miałem ochotę strzelić
najpierw jej, a potem sobie w głowę.
-O następna zdobycz, a co z Nataszą, a nie twoja
ostatnia to była Neko, nie kurde co ja gadam po Neko była przecież jeszcze ze
trzy, albo cztery, a potem dopiero Ino. Szacun w ciągu pół roku.-
Poległem, widziałem to w wyrazie twarzy Sakury.
Wiedziałem, że teraz już nie pójdzie łatwo. Kobiety
nienawidzą słuchać o swoich poprzednikach.
-Mishi to nie najlepsza pora chwilowo jestem zajęty. Spotkamy się później w
moim Hotelu dobrze-
Poczułem jak Sakura się wzdryga.
-Jasne do zobaczenia później Sasuke. -
Przez ten czas Sakura grzecznie stała i nie reagowała
na nic. No tak dobre wychowanie nie pozwala odejść od towarzystwa, bez
uprzedzenia, ani też przerywać rozmowy.
Mała Dama.
Przy wyjściu zatrzymałem się i zamieniłem kilka zdań z
ochroniarzem.
Pociągnąłem ją na parking i ustałem przed moją
limuzyną. Otworzyłem jej drzwi, a ona stała tylko i gapiła się na mnie.
-Wsiadaj- powiedziałem
-O nie ja nigdzie z tobą nie jadę, nie ma mowy ja…
jestem tu z kimś innym i…
-Powiadomiłem twojego szefa i Oliego, że wracasz ze
mną nie martw się.
-Nie martwić się, jak mam się nie martwić. Złapie
taksówkę poradzę sobie naprawdę.
Wyciągnęła ręce przed siebie i zaczęła się cofać do
tyłu. Tracąc cierpliwość, podszedłem do niej i pochyliłem się jedną rękę
wpychając Sakurze pod kolana a drugą pod plecy. Pisnęła cicho zaskoczona jak moim
czynem. Niosłem jej niesamowicie kruche ciało do samochodu. Czułem jak by w
każdej chwili miała się rozpaść mi na rękach, jak zapomnę się i za mocno ją do
siebie przygarnę. Jej chude ramiona objęły moją szyję w geście asekuracyjnym
jak bym miał ją puścić. Ułożyłem ją delikatnie na siedzeniu limuzyny i
odsunąłem się. Od razu zapragnąłem znów ją do siebie przygarnąć, gdy tylko
poczułem zimno na klacie i ramionach.
Patrzyła na mnie tymi swoimi wielkimi zielonymi
oczami, gdy usiadłem obok niej i podałem kierowcy adres bez zająknięcia.
-Skąd wiesz?- Zapytała
-Bo mieszkasz w budynku należącym do mnie. – odpowiedziałem
najnormalniej w świecie.
-Jak ci się pracuję z Leonem- zapytałem po dłuższej
ciszy jaka między nami zapanowała. Coraz bardziej zbliżaliśmy się do jej
miejsca zamieszkania.
-Trudno stwierdzić pracowałam dzisiaj dopiero pierwszy
raz. –
Przysunąłem się do niej nieco bliżej kładąc rękę na
jej udzie. Spojrzała na mnie nie ufnie. Przeszły mnie ciarki gdy przesunąłem
rękę wyżej. Ona też zadrżała. Pochyliłem się i zacząłem wodzić nosem po jej
policzku, włosach, a potem uchu.
Boże pachniała cudownie.
Przesunąłem
rękę jeszcze wyżej przygryzając płatek jej ucha. Jęknęła cicho. Wróciłem do jej
twarzy i spojrzałem w oczy.
Ujrzałem w nich niezdecydowanie, skrępowanie i
pragnienie.
O tak małej Sakurci dawno pewnie nikt nie pukał, to
dla mnie szansa. Głodne kobiety to wściekłe kobiety. Położyłem jej dłoń na policzku
i niczym łowca rzucający się na ofiarę wpiłem się w jej usta o kolorze wina. I
tak też smakowała. Winem.
Pod moją siłą upadła na siedzenie, a ja za nią.
Dobrze, że nie opuszczałem szyby od kierowcy. Całowałem wargi Sakury i
czekałem, aż znaczenie oddawać pocałunki, ale nic takiego się nie działo.
Rozchyliła jedynie usta chcąc nabrać powietrza, a ja skorzystałem i wepchnąłem
jej swój język do jej ust. Nie protestowała, nie odpychała mnie, ale także i
nie oddawała pocałunków, ani się nie poruszała. Otworzyłem swoje oczy i
spojrzałem na nią dalej całując. Jedną ręką podpierałem się tuż obok twarzy
dziewczyny, a drugą coraz wyżej przesuwałem na jej udzie. Gdy dotarłem do jej
bielizny, mało nie krzyknąłem z zachwytem.
Moja
Jeszcze dzisiaj będzie moja.
Odgarnąłem kawałek jej koronki i wsunąłem w jej
wnętrze dwa palce. Jęknęła poruszając się nagle. Przeturlała się nagle, a ja
znalazłem się na podłodze limuzyny, a na mnie Sakury. Moje palce wciąż w niej
tkwiły. Nachylała się nade mną patrząc w moje włosy. Od świata odgradzała nas
kurtyna jej różowych włosów. Ręce miała oparte na mojej klatce piersiowej,
natomiast ja jedną ręką jej dogadzałem a drugą trzymałem na jej udzie.
Przygryzła swoje wargi, i tym razem to ona zaatakowała moje usta.
Boże, jak ona wspaniale całowała.
Jedną rękę przesunęła na moją szyję, przysuwając moją
głową bliżej siebie, a drugą zjechała wprost na mojego przyjaciela. Szybko
stanął na baczność i stwardniał tak, że aż bolało. Jęknąłem w jej usta. Gdy zaczęła
się poruszać na moich palcach myślałem, że nie dam rady dłużej, a mój fiut
rozerwie wszystko co miał na swojej drodze i wbije się w łono Sakury.
Poruszała się na mnie w taki sposób, że także ocierała
się kroczem o mojego fiuta, nie tylko nabijała się na moje palce. Czułem, że stwardniałem
jeszcze bardziej, a myślałem, że to niemożliwie. Teraz to naprawdę sprawiło mi
to ból. Musiałem się znaleźć blisko Sakury i to już. Jednym pociągnięciem
zerwałem z niej majtki i rzuciłem w głąb limuzyny. Jęknęła słodko w moje usta.
Kciukiem zacząłem drażnić jej łechtaczkę, a w tedy ona przerwała pocałunek i
oparła głowę o moje ramie cicho jęcząc. Była taka słodka. Przyśpieszyła tępa
biodrami.
Nagle i ja poczułem ogarniające mnie ciepło w
podbrzuszu. Ręka Sakury wbiła się pod mają bieliznę i ścisnęła mojego
przyjaciela, a ja zacisnąłem szczękę, żeby nie dojść już w tej chwili. Boże co
ona ze mną robiła. Czułem jak coraz bardziej zaciska się na moich palcach. Była
blisko. Ja też już prawie nie panowałem nad sobą. Gdy ręka Sakury zaczęła poruszać
się w górę i w dół nie wytrzymałem. Doszliśmy jednocześnie w głuchymi jękami.
Podniosłem głowę gdy stan euforii już się zakończył i spojrzałem na równie
zmęczoną Sakurę. Wstała ze mnie poprawiła swoją sukienkę i wyszła z limuzyny
zostawiając mnie kompletnie zaskoczonego
na podłodze
limuzyny.
Co ja sobie wyobrażałam, co ja zrobiłam, Jezu. To już
nie może się powtórzyć, muszę go za wszelką cenę unikać. Wbiegłam do mieszkania
i pognałam do swojego pokoju. Przez moje ciało jeszcze przemawiam orgazm i tylko
za sprawą Sasuke.
Boże przecież ja go nawet nie znam.
Spojrzałam na swoją dłoń. Miałam jeszcze na niej
spermę Sasuke. Oparłam czoło o szybę okna i spojrzałam w dół limuzyna Sasuke
właśnie odjeżdżała.
Miałam cichą nadzieję, że może pobiegnie za mną, ale
on nic nie uczynił. A co ty sobie
idiotka myślałaś.
Przecież uprzedzał kobietę na przyjęciu, że później spotkają
się w hotelu.
Na pewno nie będą tam pić herbaty.
Zła weszłam do łazienki i położyłam się spać.
Rano wstałam z nową motywacją. Czas się ogarnąć.
Wyprostowałam moje długie włosy i pozostawiłam rozpuszczone. Do tego makijaż,
koronkowa czarna bielizna i ołówkowa sukienka przed kolano. Szpilki z
delikatnym paskiem na kostce dopełniły wszystko. Spojrzałam na siebie.
Wyglądałam zjawiskowo.
Oli w kuchni zagwizdał na mój widok.
-O dziewczyno.
-Oli biorę moją torbę sportową do pracy. Przyjdź po
mnie o szesnastej musimy iść na siłownie i spalić kalorie z ostatnich kilku
dni.
-Jasne nie ma sprawy o szesnastej.
Na swoje piętro poszłam schodami, rezygnując z windy.
Lancz też spędziłam w biurze, a po pracy Oli zaprowadził mnie od razu do naszej
wybranej siłowni. Przebrałam się w stanik sportowy i poprawiłam mój kolczyk w pępku.
Leginsy i conwersy podkreślały moją figurę. Odtwarzacz mp3 włożyłam za pasek
leginsów z powodu braku kieszeni. Oli już na mnie czekał.
-O ktoś znów zaczął nosić kolczyk w pępku. Mówiłem ci,
że wyglądasz z nim super, a mówiłaś mi, że to studencka głupota.
-Ta…- jęknęłam tylko.
Od razu skierowałam się na bieżnie. Włożyłam słuchawki, puściłam moją play listę i zaczęłam
od marszu i stopniowo podwyższałam tępo. Skupiona gapiłam się ścianę prze
de mną. Nagle przede mną wyskoczyła
uradowana twarz Itachiego krzyczącego głośne Buuu!
Straciłam rytm i poleciałam do tyłu prosto w czyjeś
ramiona. Uniosłam do góry głowę i zamarłam.
-No bracie dzisiaj jest twój szczęśliwy dzień zdobycze
same rzucają się na ciebie.- na tę uwagę zaczerwieniłam się lekko i spuściłam
głowę. Po czym ustałam na własnych nogach i odsunęłam się od nich patrząc to na
jednego na drugiego. Oboje zmierzyli mnie od stup do głów, przez co
zaczerwieniłam się jeszcze bardziej. Gdy poczułam jak owija się wokół mnie
czyjaś ręka drgnęłam, ale jak wyczułam zapach Oliego wtuliłam się w niego
instynktownie. Itachi gapił się na mnie z uśmiechem, a Sasuke strzelał
piorunami z oczu prosto w rękę Oliego która mnie obejmowała. Pewnie on też to
zauważył bo przycisnął mnie do siebie jeszcze mocniej.
-Przepraszam Sakuro, że cię wystraszyłem, ale nie
mogłem się powstrzymać byłaś tak zamyślona, o czym, a może o kim tak dumałaś?-
Nie Sasuke mu nie powiedział, na pewno nie, a może, przecież to są bracia.
-Sakuro chciał bym zaprosić cię na kolację- wszyscy od razu spojrzeliśmy na właściciela
głosu z zaskoczeniem.
-Mmm ja.. nie za bardzo mam czas i …- jąkałam się
patrząc w podłogę.
-No co ty Sakura wyluzuj mam lepszy pomysł chodźmy w Sobotę
do klubu wszyscy- spojrzałam z przerażeniem na Sasuke, a potem na Oliego.
To są chyba jakieś jaja.
-To świetny pomysł- zawtórował Itachi.
-Może być- jęknął Sasuke.
Nie podobało mi się to wszystko, ale trzech facetów
gapiących się na mnie zmusiło mnie do odpowiedzi.
-No dobra.
Od autorki: No i mamy nową nocię. Straszny ze mnie leń,ale postaram się poprawić, ale to po majówce. Pewnie tak za jakieś dwa tygodnie teraz będę dosyć zajęta. W końcu rok szkolny się kończy. Pozdrawiam :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)